Marcin Kędryna

Marcin Kędryna: Kłamstwa na szybkich nóżkach

Marcin Kędryna: Kłamstwa na szybkich nóżkach
Marcin Kędryna

Felietony prof. Terleckiego na stronie „Dziennika Polskiego” ukazują się pod tytułem „Wszystko jest polityką”. Pomimo moich wieloletnich związków z polityką miałem ten tytuł za hiperbolę. Jednak im bliżej wyborów, im bardziej rozkręcać się będzie Kampania Wyborcza, tym częściej będzie się okazywać, że przez ludzi dla których polityka jest wszystkim, w politykę będzie zamieniane wszystko.

W politykę, która nie ma nic wspólnego z definicją stworzoną przez antycznego Ateńczyka, tą, w której polityka, to roztropna troska o dobro wspólne. Tu chodzi o politykę jako bezwzględną walkę o władzę. Wojnę o władzę.

Hiram Johnson, amerykański izolacjonista, przemawiając w 1918 roku, powiedział, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda. Choć chodziło mu raczej o wojnę – użyję modnego ostatnio słowa – kinetyczną. Słowa te świetnie opisują również wojnę polityczną.

Przed ostatnimi wyborami do Parlamentu Europejskiego, startujący w nich prof. Marek Belka, jadąc przez Warszawę prowadzonym przez Bartosza Węglarczyka lexusem, powiedział często przypominane dziś słowa: „Dzisiaj, mam wrażenie, że trzeba w polityce – i to jest strasznie gorzkie, co mówię – kłamać. Po prostu kłamać. I nie to, że kłamstwo ma krótkie nogi, tylko ma szybie nogi. Innymi słowy, trzeba jedno kłamstwo przykryć szybko drugim kłamstwem, tak, by o tym pierwszym ludzie zapomnieli.”. Później pan profesor, zapytany, czy będzie w polityce kłamał, tłumaczył, że kłamstwo to jest świadome mówienie nieprawdy w złej wierze. Czyli, że mówienie nieprawdy w dobrej wierze nie jest kłamstwem.

Mówienie nieprawdy w dobrej wierze. Idąc tą drogą, jeżeli zakładamy, że tylko my jesteśmy w stanie prowadzić kraj ku lepszemu, to znaczy, że możemy powiedzieć każdą nieprawdę. Pożar składowiska odpadów w Przylepie. Marszałek Elżbieta Polak wychodzi ze spotkania sztabu kryzysowego i opowiada przed kamerami, że skażenie nie jest badane. Po co to robi? Z tych samych zapewne powodów, dla których rok temu opowiadała o rtęci w Odrze. Rtęci, której nie było. Której to opowieść postawiła w trudnej sytuacji ludzi, którzy żyją z nadodrzańskiej turystyki. (Skoro w telewizji mówili o rtęci, to lepiej tam nie jedźmy). Po co to robiła? Bo im gorzej, tym lepiej.

Przed chwilą, na Twitterze mignęło mi zdjęcie posłanek Lewicy z kartkami, na których napisano: „klauzula sumienia do kosza”, „legalna aborcja”, i przekreślonym „ART. 152 Kodeksu Karnego”.
Klauzula sumienia wpisana jest w Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Legalizacji aborcji nie da się przeprowadzić bez zmiany Konstytucji. Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się w tej sprawie dwa razy. Za pierwszym razem, gdy przewodniczył mu prof. Zoll. No i drugi raz ostatnio. Donald Tusk mówiąc o tym, że „na sto procent” zagwarantuje legalizację, mija się z prawdą. Choć pewnie w definicji prof. Belki nie kłamie. Bo chodzi mu o to, żeby nieznające Konstytucji, nie ogarniające polskiego systemu prawnego dziewczyny zagłosowały na jego partię.
Swoją drogą, to, jaki stosunek do godności i praw kobiet ma Platforma Obywatelska, pokazuje historia gorzowskiego WORD. I scena, w której pani marszałek wychodzi z procesu, podczas którego przesłuchiwana jest ofiara mobingu i molestowania w podległej jej instytucji, by przed Urzędem Marszałkowskim opowiadać mediom, jak ważne dla niej są godność i prawa kobiet.

Przez najbliższe miesiące polityką będzie wszystko. Istnieje spora szansa, że następne wybory parlamentarne będą już w marcu. Więc ten wariacki czas będzie trwał dłużej. I to jest naprawdę zła informacja.

Marcin Kędryna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.