Wszy w podstawówce w Rzeszowie? Mama szóstoklasistki zabiega, aby rodzice dowiedzieli się, że w szkole panuje wszawica
- Córka po raz trzeci przyniosła wszy, a nauczyciele mają opory z powiadomieniem, że w placówce jest problem - irytuje się czytelniczka. Dyrektor obiecuje, że dotrą do rodziców z komunikatem, choć zaznacza, że dziecko tak naprawdę mogło zarazić się wszędzie, niekoniecznie w szkole.
Przypomnijmy. O problemie sygnalizowanym przez mamę szóstoklasistki jednej z rzeszowskich szkół pisaliśmy we wtorek. Nasza czytelniczka skarżyła się, że dziecko przyniosło wszy do domu już po raz drugi. Dyrektor placówki tłumaczył, że nie ma pewności, iż uczennica zaraziła się wszawicą w szkole.
- Wszy mogła złapać absolutnie wszędzie, nawet jadąc autobusem - mówił.
Mimo to obiecał, że zareaguje. Miał się pojawić komunikat w elektronicznym dzienniku i na najbliższej wywiadówce.
Tymczasem minęły dwa dni i mama ponownie nas zaalarmowała, że problem nie minął. Znów znalazła we włosach córki gnidy (jaja wszy).
Co dyrektor szkoły zrobił z tematem wszy w podstawówce? - o tym w dalszej części artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.