Sprawa Ryszarda Podkulskiego wraca do Sądu Apelacyjnego. I zacznie się od początku, bo jeden z sędziów "był wadliwie powołany"

Czytaj dalej
Fot. Archiwum/Krzysztof Łokaj
Andrzej Plęs

Sprawa Ryszarda Podkulskiego wraca do Sądu Apelacyjnego. I zacznie się od początku, bo jeden z sędziów "był wadliwie powołany"

Andrzej Plęs

Ryszard Podkulski i Marcin B.: najpierw nieprawomocnie skazani przez sąd okręgowy za wyprowadzenie 14 mln zł majątku z Rzeszowskich Zakładów Graficznych, potem prawomocnie już skazani przez sąd apelacyjny, jeszcze potem uniewinnieni przez ten sam sąd, a minionego wtorku Sąd Najwyższy „wywrócił stolik” w tej sprawie. Bo jeden z orzekających sędziów Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie "był wadliwie powołany".

Sąd Najwyższy uchylił wyrok rzeszowskiego Sądu Apelacyjnego z lipca ub.r., uniewinniający obu skazanych. SN uznał, że w składzie orzekającym rzeszowskiego sądu znalazł się sędzia, który nie powinien się tam znaleźć, bo jego powołanie odbyło się niezgodnie z prawem.

Obu oskarżonych Sąd Okręgowy w Rzeszowie skazał nieprawomocnie na kary bezwzględnego więzienia: 3 oraz 2,5 roku. Po ich odwołaniu rzeszowski Sąd Apelacyjny podtrzymał ten prawomocny już wyrok, po wnioskach kasacyjnych obrońców Sąd Najwyższy uchylił wyrok skazujący z przyczyn formalnych i polecił apelacyjnemu ponownie rozpatrzyć sprawę. Apelacyjny rozpatrzył, po czym w lipcu 2020 r. wydał tym razem wyrok uniewinniający obu skazanych.

Z takim werdyktem nie pogodziła się rzeszowska prokuratura okręgowa, ani członkowie Stowarzyszenia Grafik, byli pracownicy RZG. Prokuratura złożyła w Sądzie Najwyższym wniosek kasacyjny do wyroku uniewinniającego, Grafik dołączył do niego swoje stanowisko, w którym zwrócił uwagę, że w Rzeszowie o niewinności Podkulskiego i Marcina B. orzekał sędzia, który orzekać nie powinien, bo w rzeszowskim Sądzie Apelacyjnym znalazł się niezgodnie z prawem. W piśmie wprost wskazują na Rafała Puchalskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Prezes Puchalski był sędzią Sądu Rejonowego w Jarosławiu, kiedy otrzymał ministerialne powołanie na stanowisko prezesowskie. Również w lutym tego roku ministerstwo delegowało go do orzekania w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie.

„Delegują Pana z dn. 1 lutego 2018 r. do pełnienia obowiązków sędziego w Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie na czas pełnienia funkcji Prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie” - brzmi treść delegacji, podpisanej przez ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka.

I w tej treści dopatrzyli się istotnego błędu sędziowie SN. Bo ustawa bo ustroju sądów powszechnych mówi, że sędziego można delegować do orzekania w innym sądzie na dwa sposoby: na czas określony, ale nie dłuższy niż dwa lata, albo na czas nieokreślony. Tymczasem sędzia Puchalski został do SA delegowany „na czas pełnienia funkcji Prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie”, którego kadencja trwa sześć lat. Więc ani na czas określony, ani nieokreślony.

- Finalnie można powiedzieć tak, że autor decyzji delegacyjnej podjął próbę wykreowania trzeciego rodzaju delegacji – tłumaczył ustnie swoją wtorkową decyzję sąd warszawski, którą oficjalnie potwierdziło biuro prasowe SN. - Traktujemy całą tę delegację, jako nieznany ustawie rodzaj.

Co na to sam zainteresowany? Jak przekazał nam rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie Tomasz Mucha, prezes Puchalski "nie będzie rozmawiał z mediami o orzeczeniu sądu".

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Andrzej Plęs

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.