Ryszard Podkulski: Mam dość! Nie widzę swojej przyszłości w biznesie

- Sprawa Rzeszowskich Zakładów Graficznych zniszczyła moje nerwy i zdrowie. Zacząłem intensywnie przyuczać moje dzieci, aby mogły poprowadzić moje przedsięwzięcie dalej - mówi znany rzeszowski przedsiębiorca RYSZARD PODKULSKI.

Rozmowę przeprowadzono przed orzeczeniem Sądu Najwyższego, który uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie w sprawie RZG SA. Kasację poparł przedstawiciel Prokuratury Krajowej, reprezentujący oskarżyciela, który również wniósł o uchylenie wyroku.

Wyrok skazujący był dla pana zaskoczeniem? Nie chodzi tylko o to, że dla pana niekorzystny, ale wyższy niż oczekiwała w akcie oskarżenia prokuratura.

Skazali mnie biegli sądowi, a nie sędziowie. Sąd Apelacyjny dowody przyjął, ale w uzasadnieniu wyroku ich praktycznie nie uwzględnił. Kilkaset stron dowodów i opinii wiodących polskich specjalistów, którzy dosłownie zmiażdżyli opinie biegłych powołanych przez prokuraturę, zostało zaledwie wzmiankowanych w uzasadnieniu wyroku. Dlatego została od niego skierowana kasacja do Sądu Najwyższego. Piotr Kardas, jeden z najlepszych w kraju ekspertów z dziedziny prawa karnego, który miał okazję widzieć dokumenty dotyczące sprawy rzeszowskiej drukarni, powiedział, że „…z uzasadnienia Sądu Apelacyjnego w sprawie RZG SA niewiele można się dowiedzieć na temat sposobu rozumowania sądu. W świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego tego rodzaju uchybienie w wielu wypadkach uznawano za wystarczające do uchylenia wyroku.” Sposób orzekania był zatem dla mnie zaskakujący, ale jeszcze bardziej kara. 3 lata bezwzględnego więzienia dla mnie i 2,5 roku dla mojego zięcia. Ponadto mam zapłacić 14 mln zł spółce, która należy do mnie, czyli praktycznie samemu sobie. Gdzie tu logika? Do tego: za co ta kara?