Marcin Kędryna

Marcin Kędryna: Geniusz

Marcin Kędryna: Geniusz
Marcin Kędryna

Uważam, że Donald Tusk i tak delikatnie ich traktuje - ogłosił przed chwilą bliżej nieznany mi twitterowicz. W sumie dlaczego premier nie mógłby zakasać rękawów i przejmowaniem telewizji nie zająć się osobiście? Ale nie o tym. Zeszłego lata odwiedziłem pewną instytucję. Nie mówię którą, bo nie wiem, czy jej gospodarze byliby w dzisiejszych czasach zachwyceni, gdybym to ujawnił. Bywam tam co czas jakiś, by sobie porozmawiać. Bo przecież warto rozmawiać. Zwłaszcza z kimś mądrym. Gospodarze tej instytucji są mądrzy. Jeden to nawet jest profesorem. Bycie profesorem nie jest oczywiście jednoznaczne z byciem mądrym, wielu znam profesorów niezbyt mądrych, ale w tym przypadku chodzi o profesora mądrego.

No więc rozmawialiśmy o polityce. Polskiej. Załamując oczywiście nad nią ręce. Nie pamiętam, nad czym konkretnie. Musiało chodzić o jakiś pomysł Prawa i Sprawiedliwości. A pewnie raczej o tego pomysłu realizację. No i w pewnym momencie rzeczony profesor zamyślił się na chwilę, po czym powiedział: Amerykanie, Niemcy traktują nas jak poważny kraj. Patrzą na wzrost PKB, liczbę czołgów czy armat, a gdyby zobaczyli, jak to naprawdę wygląda, na pewno by zmienili zdanie. Problem polega na tym, że nawet gdyby zobaczyli, toby mogli nie uwierzyć, bo wzrost PKB, czołgi, armaty etc.

Mamy nowy rząd. Z premierem, który dla jednych jest geniuszem zła, dla innych europejskim wręcz mężem stanu. Nowy rząd, który miał przywracać normalność i przede wszystkim praworządność, zamiast na spokojnie zająć się przejęciem władzy w publicznych mediach (których wpływ na umysły narodu jest - co widać po ostatnich wyborach - mocno przeceniany), idzie - że tak powiem - na rympał, w sposób, który z legalizmem, praworządnością nie ma zbyt wiele wspólnego.

I do tego jeszcze robi to nieskutecznie. Kiedy problem z legalnością działań zaczynają podnosić nawet środowiska sympatyzujące z rządem, postanawiają media publiczne decyzją ministra kultury postawić w stan likwidacji, co też legalne nie jest, bo mediów publicznych bez zmiany ustawy się likwidować legalnie nie da. Minister Sienkiewicz, tytułowany pułkownikiem, chyba po to, żeby mu robić przykrość, przypominając, że jest podpułkownikiem, zachowuje się tak, jakby nie dopuszczał możliwości zmiany władzy, tego, że za swoje mało praworządne decyzje zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Ciekawe, co mu za to obiecano, bo raczej nie awans na pełnego pułkownika. Może tekę europejskiego komisarza. Europejskie elity wcale nie muszą chcieć mieć do czynienia z człowiekiem od brudnej roboty. Ale jeżeli to obiecano Sienkiewiczowi, co w takim razie ma dostać Radosław Sikorski? Tę samą tekę?

Kariera ministra Sikorskiego ma wyraźny horyzont. Niezbyt odległy. Trudno będzie mu pełnić funkcję po wyborach w USA. Chyba że się wydarzy cud i Donald Trump tych wyborów nie wygra. Na razie nic na to nie wskazuje. Trump znany jest z tego, że do pewnych rzeczy podchodzi bardzo osobiście. Na przykład do krytyki swojej osoby. A tak się składa, że małżonka ministra Sikorskiego jest jednym z głównych krytyków Trumpa, więc nowa administracja nie będzie raczej chciała rozmawiać z człowiekiem, który w Stanach znany jest raczej z tego, że jest mężem swojej żony. Pytanie, czy polski rząd będzie sobie mógł pozwolić na to, żeby sprawami zagranicznymi zajmował się człowiek, od którego urzędnicy najważniejszego sojusznika nie będą odbierać telefonów. Ale to dopiero w 2025 roku.

Wcześniej mamy rok 2024, w którym może się wydarzyć wszystko.

O co chodzi? Co chce osiągnąć Donald Tusk? Patrząc na skład rządu, nie wygląda na to, żeby plan był rozpisany na dłuższy czas. Czy Donald Tusk chce szybko czmychnąć do Brukseli? Mało to jest prawdopodobne, bo ktoś by go tam musiał chcieć. Stawia na polskie wybory prezydenckie? To jest bardziej prawdopodobne. Czy ma w nich jakieś szanse? Wyborów prezydenckich głosami samych Silnych Razem się nie wygra. Zależy, z kim się spotka w drugiej turze. I co zrobi, by wyborcy zapomnieli, jak wyglądają początki jego rządów. Na razie jest to trudne do wyobrażenia.

Jeszcze parę miesięcy takich rządów i wszyscy Polacy na klęczkach ruszą do Brukseli, gdzie zaczną błagać: Zintegruj nas, o Komisjo Europejska, weź przyjmij nas na swe łono, ratuj przed naszymi politycznymi elitami. I jeżeli tak wygląda plan Tuska, to jest on faktycznie politycznym geniuszem.

Marcin Kędryna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.