Marcin Kędryna

Marcin Kędryna: Być jak CPK

Marcin Kędryna Fot. Archiwum
Marcin Kędryna

Po miesiącach, kiedy to, co Donald Trump mówił wojnie w Ukrainie, mogło co najmniej budzić niepokój, coś się zaczęło zmieniać. Na lepsze. Ostatnio wyraźnie wsparł spikera Izby Reprezentantów Mike’a Johnsona, który jest bardzo zaangażowany w uruchomienie wsparcia dla Ukrainy. Trump przestał też mówić, że gdy zostanie prezydentem, na Ukrainę nie trafi ani cent, poparł pomysł pożyczek dla rządu Ukrainy. I wysyłania broni.

Złą informacją jest, że w kontraście zachowywać się zaczyna administracja Bidena. Wymuszanie na Ukraińcach zaprzestania ataków na infrastrukturę paliwową zdecydowanie wspiera Rosję. Podział na dobrych i złych w USA nie jest więc tak oczywisty, jak nam niektórzy tłumaczą.

Prezydent Duda spotkał się z Donaldem Trumpem. Rozmowa trwała dwie i pół godziny, dotyczyła pomysłu podniesienia wydatków państw NATO na obronność i wojny Rosji z Ukrainą. Zwolennicy uproszczeń rzucili się na Andrzeja Dudę, odsądzając go od czci i wiary w związku ze spotkaniem. Podział na dobrze i źle oceniających to spotkanie nie idzie równo z głównym podziałem politycznym w Polsce. Pretensje mają ci, którzy trzy z kawałkiem lata temu rwali szaty w związku z niezbyt mądrym, choć pozbawionym znaczenia opóźnianiem gratulacji dla nowo wybranego prezydenta Bidena. Nie wiem, nie widziałem, ale widać w tym było rękę prof. Szczerskiego, który z niezapomnianą panią Mosbacher to spotkanie organizował.

Plotka, której nie mam specjalnie jak potwierdzić, głosi, że spotkaniu Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem sekundował minister Sikorski. Nie będę ukrywał, że nigdy nie byłem jego wielbicielem, delikatnie mówiąc. Ale ostatnio minister Sikorski, jak na moje o nim zdanie, zachowuje się zadziwiająco rozsądnie.

Tak wyszło, że Polska powinna mieć jak najlepsze stosunki z prezydentem USA. Kimkolwiek on jest. Trump ma szanse na powrót do Białego Domu. Premier Tusk zaangażował się we wsparcie reelekcji Bidena, którego jedną z głównych orędowniczek, a zarazem ideologów amerykańskiej walki z Trumpem jest żona ministra Sikorskiego, więc tamtą stronę mamy ogarniętą.

Z Trumpem bardzo dużo rzeczy udawało się załatwiać Andrzejowi Dudzie. Prezydent Trump go słuchał. To nie oznacza, że robił, czego Duda chciał; oznacza raczej, że przyjmował Dudy argumenty, co było jednak wyjątkiem. Innym europejskim przywódcom zwykle się to nie udawało.

Te kontakty są więc dla Polski i naszej części Europy bardzo cenne. Jak rzadko w polskiej sytuacji, wygląda na to, że jesteśmy przygotowani na oba amerykańskie wyborcze scenariusze.

Od prawie dwudziestu lat, od kiedy spindoktorzy wmówili politykom, że jedyna szansa na wyborcze zwycięstwo to maksymalne odróżnianie się od politycznego konkurenta, nasza polityka zbudowana była na konfliktach. Nie było możliwości, żeby się umawiać na współpracę. Nie było możliwości, by kontynuować jakieś projekty, które zaczynała poprzednia władza. Nie można było konkurencji chwalić. Być może strategia ta przynosiła doraźne polityczne korzyści, jednak efekty dla Polski były opłakane. Robiło to PiS, pamiętam, jak w 2015 roku reagowano na decyzję o zakupie Patriotów, by później takie same Patrioty zamówić. Teraz robi to Platforma. Blokując bez żadnych rozsądnych powodów wielkie inwestycje, rozpoczęte przez rząd Morawieckiego.

Coś się jednak zmienia. W sprawie Centralnego Portu Komunikacyjnego zawiązał się sojusz ludzi, których politycznie dzieli naprawdę dużo. Ale udało im się porozumieć w sprawie, która ich łączy. Podobnie jest w Krakowie. Łukasz Gibała jest jak CPK. Wspierają go i lewacy z Ruchów Miejskich, Razemki, konserwatyści Morawieckiego i Altprawica spod znaku pani kurator Nowak.
Wszyscy zachowują tożsamość, swoje zdanie o aborcji, związkach, religii etc. Zauważyli za to, że mają mniej więcej wspólną wizję na przynajmniej część rozwoju Krakowa.

Nieważne, czy Gibała te wybory wygra, czy przegra. Ważne, z punktu widzenia polskiej polityki, że coś się zmienia. Ludzie z różnych stron polityki odkrywają, że mogą w imię ważniejszych spraw współpracować. A jeszcze ważniejsze, że odkrywają to ich wyborcy. Idzie nowe. Stare, co prawda jedzie, ale kończy mu się paliwo.

Marcin Kędryna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.