Byłem na Węgrzech

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas / Polskapresse
Tadeusz Płatek

Byłem na Węgrzech

Tadeusz Płatek

To pierwszy kraj, gdzie widziałem menu po polsku (i we wszystkich pozostałych językach świata), którego objętość jest odwrotnie proporcjonalna do liczby dań.

Zarozumiały Polak, któremu się wydaje, że wszyscy po polsku powinni gadać? Nie, to coś więcej. Oni się posługują tajemnym szyfrem, jakby mieli przed światem wielką tajemnicę, podczas gdy jedyny sekret to gospodarka na skraju eksplozji, czego symptomem są 27-procentowy VAT i kawkowska biurokracja w hotelach, gdzie w karcie pobytu trzeba wpisywać np. miejsce urodzenia. Dlaczego nauka jazdy ma na kogucie „T” zamiast „L”, a policja nie zaczyna się na „P, tylko na „R”?. To nawet nie daje do myślenia, to jest męczące.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Tadeusz Płatek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.