Zrobiłem to dla komisarza [ROZMOWA Z MARCINEM WROŃSKIM]
Marcin Wroński opowiada o udanym zamachu na Sienkiewicza, serialach i rozwodzie z Zygą Maciejewskim.
„Długo miałem poczucie toksyczności mojego związku z tym miastem, dopóki nie zrozumiałem, że to po prostu trudna miłość” - to pana słowa o Lublinie.
Tak, ale sprzed lat. Dzisiaj łatwo mi go kochać, bo choć tu mieszkam, nie jestem zmuszony zarabiać tu pieniędzy i żyję trochę jak rezydent. Swoją drogą, za każdym razem, gdy coś w Lublinie zarobiłem, to dochodziłem do wniosku, że biorąc pod uwagę straty moralne związane z rozmaitymi okolicznościami, stawki powinny być przynajmniej dwa razy takie, jak w Warszawie... Gdy porównuję Lublin dzisiejszy z tym z moich książek, to jednak w tym dawnym dymiły kominy, coś się tu wytwarzało, a dzisiaj? Miejsca pracy są głównie na uczelniach, w urzędach i usługach.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.