W lutym miną dwa lata odkąd mieszkańcy czekają na wymianę pieców. Przed nami też kolejna zima bez czujników na osiedlach domów jednorodzinnych.
Czujniki mają walor informacyjny i edukacyjny, ale nie poprawią jakości powietrza - uważa prezydent Tadeusz Truskolaski.
Dziś jakość powietrza w Białymstoku badają tylko dwa takie urządzenia należące do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Zlokalizowane są w centrum (przy ul. Warszawskiej i Waszyngtona), a nie w pobliżu domów jednorodzinnych, gdzie smog jest największy.
- Rozumiem, że czujniki nie poprawią jakości powietrza, ale mieszkańcy potrzebują jednak rzetelnej informacji z obszaru całego miasta - mówi Katarzyna Sztop-Rutkowska z Inicjatywy dla Białegostoku.
Podobnie mówi Maciej Biernacki z Koalicji Obywatelskiej, który w poprzedniej kadencji rady miasta zgłaszał propozycję uchwały antysmogowej. - Nawet jeśli bardzo mocno zamkniemy oczy, nie sprawi to, że problem zniknie. Czujniki są potrzebne. Urządzenia WIOŚ-iu są niewystarczające, by wiarygodnie zmierzyć stężenie pyłów w naszym mieście. W przyszłorocznym budżecie na pewno znajdą się pieniądze na kupno czujników - podkreśla.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.