Żeby Jaś był zdrowy, trzeba uzbierać aż milion złotych...

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne
Alicja Kucharska

Żeby Jaś był zdrowy, trzeba uzbierać aż milion złotych...

Alicja Kucharska

Rodzice Jasia, Monika i Tomasz Twardowscy, mają dwa miesiące, by zebrać milion złotych na leczenie trzyletniego synka, który cierpi na nowotwór złośliwy! Dopiero wtedy będą mieli pewność, że nie będzie kolejnych przerzutów, a okrutna choroba nie powróci! Razem możemy więcej! Pomóżmy!

Jaś, już jako kilkumiesięczne dziecko często trafiał do szpitala. Pewnego dnia, w sierpniu ubiegłego roku, chłopiec gorzej się poczuł.

- Bawił się wtedy na trampolinie. W pewnym momencie zaczął skarżyć się na ból szyi, pleców, nóżek - opowiada pani Monika.

Rodzice od razu zasięgnęli porady lekarskiej, ale ustalenie przyczyny nie było proste. Był kierowany do kolejnych specjalistów, na następne, coraz bardziej szczegółowe badania. Po kilku tygodniach padła straszna diagnoza.

- Jaś gorączkował ponad miesiąc, jego samopoczucie było coraz gorsze, wyniki także się pogorszały - wspomina ze smutkiem mama Jasia. - Lekarze zlecali kolejne testy, m. in. pod kątem boreliozy, HIV, gruźlicy. Wyniki krwi zaczęły się pogarszać. Poprosiliśmy o rezonans magnetyczny brzucha. Wtedy wyszło na jaw, że w jego brzuszku jest olbrzymi guz.

Okazało się, że chłopiec cierpi na nowotwór złośliwy (neuroblastomię IV stopnia). Potem przyszły kolejne złe wieści…

- Po pogłębionych badaniach i rezonansie głowy oraz klatki piersiowej, stwierdzono, że są przerzuty: na kręgosłup, do żeber, mostka, do głowy -mówią.

Walka z chorobą stała się codziennością. Guza w jamie brzusznej już usunięto. Od poniedziałku Jasia i jego rodziców, czeka kolejna, tygodniowa wizyta w poznańskim szpitalu.

- Jaś miał już kilka operacji, w tym trzy brzucha. Teraz dowiemy się o terminie kolejnej.

Specjalistyczne i skomplikowane leczenie w Krakowie ma zapobiec ewentualnym przerzutom i nawrotowi choroby, jednak blisko półroczna terapia kosztuje ok. milion złotych...

- GD2, czyli badania antyprzeciwciał to nasza nadzieja - mówią rodzice.

Wizyty u specjalistów, wyjazdy do szpitali, medykamenty są ogromnym obciążeniem finansowym. Bez wsparcia rodzice nie będą mogli podjąć leczenia, które może przywrócić Jasiowi normalne życie.

- Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że Jaś został zakwalifikowany do tego programu. Niestety, nie jest on w żaden sposób refundowany. Do końca kwietnia musimy zebrać milion złotych, by w czerwcu móc rozpocząć leczenie. Tylko wtedy będziemy mieli gwarancje, że choroba nie wróci, a komórki nowotworowe zostaną zniszczone - wyjaśnia pani Monika.

Każdy może przekazać 1 proc. podatku Jasiowi. Numer KRS 0000023852 (dopisek: Jan Twardowski, 72 1240 3220 1111 0000 3528 6598). Obecnie Jaś pozostaje pod opiekom fundacji Pomocy Dzieciom z Chorobami Nowotworowymi w Poznaniu. Niebawem trafi pod skrzydła fundacji „Się pomaga”. Wówczas poznamy numer subkonta, na które będzie można wpłacać darowizny.

-Wierzymy, że będzie dobrze. Cieszymy się, że Jaś zakwalifikował się do leczenia w klinice w Krakowie. 200 tysięcy euro to dla nas niewyobrażalna kwota, ale zrobimy wszystko, by ją uzbierać, bo to dla nas jedyna nadzieja, by Jaś wreszcie poczuł normalne, beztroskie dzieciństwo...
==

Alicja Kucharska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.