We wszystkich przewodnikach po Bydgoszczy z XIX i pierwszej połowy XX stulecia jako największą atrakcję miasta wymieniano Bydgoską Wenecję.
Domy zbudowane na drewnianych palach, wystające wprost z wody - to niezapomniany widok dla wszystkich, którzy odwiedzili włoską Wenecję. Miasto to, choć ma ogromne kłopoty z utrzymaniem stanu kamienic i wyludnianiem się, ściąga każdego miesiąca miliony turystów, złaknionych niezapomnianego widoku. Sława Wenecji kwitnie w najlepsze.
Na drewnianych palach
Nic przeto dziwnego w tym, że wszystkie miejsca na świecie o podobnym charakterze nazywano lokalną Wenecją. Podobnie stało się w Bydgoszczy.
Nasza Wenecja powstała w drugiej połowie XIX wieku za sprawą regulacji brzegów Brdy w mieście. Kiedy oddzielono nurt Młynówki od głównego koryta rzeki i zbudowano groblę, na dotychczasowych łąkach tuż nad wodą zaczęto budować oficyny domów od strony ul. Długiej, Wełnianego Rynku i ul. Poznańskiej. Około 1870 roku wykonano dodatkowe prace regulujące bieg Młynówki, a następnie murowaną ławę na drewnianych palach wbitych w dno rwącej rzeki. Odtąd można było zabudować cały brzeg, co też szybko uczyniono. Zwabieni łatwym dostępem do wody, a tym samym transportu oraz położeniem w samym sercu miasta przemysłowcy i kupcy zaczęli wznosić tu swoje zakłady i warsztaty. Powstały, m.in., stojące do dziś budynki farbiarni Koppa czy spirytusowni Frankego.
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.