Zakulisowe życie „Aktorów prowincjonalnych” w Horzycy [felieton]
„Aktorzy prowincjonalni” Agnieszki Holland są dla Damiana Josefa Necia kanwą i punktem wyjścia do opowiedzenia o teatrze, toruńskich aktorach, ale też i o prowincji. Mamy miks filmowych wątków z improwizacjami aktorskimi, imiona postaci przeplecione z prawdziwymi imionami aktorów, do tego cytaty z Wyspiańskiego, a wszystko osadzone w realnym dziś i konkretnym tu.
Do teatru przyjeżdża młody reżyser realizować „Wyzwolenie” Wyspiańskiego. Komu przypadnie rola Konrada, jednocześnie też pytanie, kim jest Konrad dzisiaj. Scena, w której reżyser urządza szybki casting na rolę, jest szyderczą kpiną z zespołu i zarazem pierwszym akordem do koncertu manipulacji, który nakręci spiralę napięć. Aktorzy młodszego pokolenia nie pytają, podążają za reżyserem.
W spektaklu „Aktorzy prowincjonalni” świat wykreowany zlewa się ze światem realnym na tyle, żeby chwilami trudno znaleźć granice pomiędzy nimi. Jednak to iluzja, to rzeczywistość zamknięta, bańka.
Czytaj więcej w felietonie Hanny Wittstock, animatorki kulturalnej.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.