Zakryli twarze, wzięli do ręki koktajle Mołotowa i zamierzali spalić sklep...
Jeden chłopak zlecił podpalenie delikatesów, a trzech wspólników miało podłożyć ogień, by zainkasować 8 tys. zł. Motyw do końca nie jest jasny, ale mogło chodzić o likwidację konkurencji, bo rodzice głównego oskarżonego mieli w pobliżu swój sklep. Kacper Z. twierdzi, że wszystko zaplanował „z głupoty”, a płacić wykonawcom chciał ze swoich oszczędności.
W dalszej części tekstu przeczytasz jaki był plan "akcji" podpalenia sklepu i kto anonimowo powiadomił policję
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.