Zabójstwo w Krzanowicach: Niedawno postawił grób ojcu i sobie... [REPORTAŻ]

Czytaj dalej
Fot. Jacek Bombor
Jacek Bombor

Zabójstwo w Krzanowicach: Niedawno postawił grób ojcu i sobie... [REPORTAŻ]

Jacek Bombor

Co Franciszkowi strzeliło do głowy? Do tej pory nikt nie uważał, by mógł być groźny dla kogokolwiek. – Niski, chudy, wódka chyba mu rozum odebrała. Tu już 10 lat nie było żadnego zabójstwa, to naprawdę spokojna okolica – mówi Józef Lusar jeden z sąsiadów. W niedzielę w domu socjalnym doszło do zabójstwa.

58-letni Franciszek M. od rana dobijał się do sąsiada w domu socjalnym przy ulicy Młyńskiej 8 w Krzanowicach.

Namawiał, by się z nim napił wódki, ale 65-latek uparcie odmawiał. W końcu M. nie wytrzymał, chwycił za drewniany drąg, którym mieli później napalić w piecu i uderzył Józefa K. trzy razy w głowę. Zakrwawionego zostawił w jego mieszkaniu i - jak gdyby nigdy nic - poszedł do... pobliskiego baru dalej pić. - Zabiłem Józka - oznajmił.

Dwóch kompanów podniosło z zaskoczenia głowy znad kufla. – Co ty gadasz? – zapytali i poszli chwilę później sprawdzić, czy to tylko pijacki bełkot, czy coś jest na rzeczy.

Ciało 65-latka leżało na podłodze…

15 minut później policyjne koguty policjantów z Raciborza rozświetliły okna w domach sąsiadów. Był późny wieczór, niedziela, 6 marca.

Dom socjalny przy ulicy Młyńskiej to obraz Nędzy i rozpaczy. Dach połatany, z białej elewacji odpada tynk – najgorzej na półpiętrze, tuż przy dacie 1922, którą zostawili na murze budowniczy.

Drewniane drzwi zaklejone policyjną taśmą – przed domem ogrodowe krasnale, krzesło i stary tapczan, przykryty folią, pewnie przed deszczem. Dostępu na posesję broni brązowy kundel, który wściekle ujada, by po chwili uciec w popłochu do budy, schowanej w ogródku.

Tak wygląda gminny dom socjalny, który ma obecnie czterech lokatorów – po niedzielnym zabójstwie dwóch pozostałych musiało na jakiś czas poszukać innego lokum.

Jak ustaliliśmy, 65-latek był tam zameldowany od 3 listopada 2000 roku, jego zabójca od pięciu lat – dokładnie 22 września 2011 roku. Sąsiedzi przyznają, że mężczyźni często razem popijali, ale wcześniej nikomu nie wadzili.

– Nie korzystali z pomocy naszego ośrodka pomocy społecznej – mówi Jarosław Gałkowski, wiceburmistrz Krzanowic.

- Latem tylko przesadzali, bo puszczali głośno śląskie szlagry w ogrodzie. Czasem prosili o kilka złotych przy sklepie. Pracowali? Raczej dorywczo, licho ich tam wie, z czego żyli – mówi Józef Lusar, jeden z sąsiadów.


Niski, chudy, nie wyglądał na gróźnego

Co Franciszkowi strzeliło do głowy? Do tej pory nikt nie uważał, by mógł być groźny dla kogokolwiek. – Niski, chudy, wódka chyba mu rozum odebrała. Tu już 10 lat nie było żadnego zabójstwa, to naprawdę spokojna okolica – mówi Józef Lusar. Romuald Chory po sąsiedzku prowadzi oborę hodowlaną.

- Zaskoczenie, bo nie mieliśmy nigdy kontaktu z nimi, nie pracowali też u mnie. Nie wadzili, a teraz taka sytuacja – mówi sąsiad. Nasi rozmówcy przypominają, że Józef ponoć spadek dostał niedawno, z pół roku temu sprzedał pole, które powoli „uszczuplał”…

- Nie miał żadnych długów, rachunki popłacił – wspomina Jan Długosz, przew. Rady miejskiej ,sołtys wsi Morawia. - Nagrobek postawił ojcu, sobie. Teraz mu się przyda – mówi Józef Lusar.

Gdy rozmawiamy przed domem przy ul. Młyńskiej w poniedziałkowy poranek, 58-latek trzeźwieje w policyjnym areszcie. W chwili zatrzymania wydmuchał na alkomacie dwa promile.

Przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia

- Podczas przesłuchania przyznał się do zabójstwa, szczegółowo opowiedział o całym zajściu. Potwierdził, że uderzył sąsiada drewnianym drągiem trzy razy w głowę, bo nie chciał się z nim napić – wyjaśnia prokurator Danuta Kozakiewicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu.

Sąd rejonowy w Raciborzu we wtorek aresztował M. na trzy miesiące. Grozi mu teraz nawet dożywocie. To już drugie zabójstwo w ciągu ostatnich tygodni na ziemi raciborskiej. Przypomnijmy, w połowie lutego doszło do morderstwa w domu przy ulicy Marii Curie-Skłodowskiej.

76-letni Marian K., zastrzelił 52-letniego zięcia i postrzelił trzykrotnie 53-letnią córkę. Potem w przybudówce popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę.


*Chcesz kupić auto w cenie 15-20 tys. zł? Sprawdź najlepsze oferty
*Co się wydarzyło na "Nocy Kobiet" w Spiżu w Katowicach ZOBACZ ZDJĘCIA
*Rozmowy nie przerywają, transmisja danych szybka RAPORT NAJLEPSZYCH SIECI KOMÓRKOWYCH
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU

ZOBACZ TAKŻE

Jacek Bombor

20-letnie doświadczenie w zawodzie. Zaczynałem jeszcze w Trybunie Śląskiej, która w 2004 roku połączyła się z Dziennikiem Zachodnim. Od początku pracuję w Rybniku, najpierw jako reporter, od ponad 12 lat jestem szefem oddziału. Najbardziej lubię opisywać sprawy kryminalne, sądowe. Dobrze czuję się w tematyce górniczej - dobrze znam specyfikę Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Od kilku lat uwielbiam wyciągać na światło dzienne historie dawnych fotografii miejskich Rybnika, Jastrzębia, Wodzisławia.

Komentarze

2
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Karlus

Niezłe te opowiadania lepiej książke niż artykuł

Eustachy

Oczekuję od dziennikarza rzeczy sprawdzonych. Najpierw należało ustalić fakty, a potem pisać.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.