Boliwijczyk Romualdo Mamio Dos Santos spędzi w więzieniu 30 lat, bez możliwości przedterminowego zwolnienia. Przyznał się do zamordowania Heleny Kmieć, wolontariuszki z Libiąża, która pracowała w ochronce dla biednych dzieci w Boliwii.
Wyrok skazujący zapadł już kilka miesięcy temu, jednak dopiero teraz został upubliczniony. Rodzice Heleny - Barbara i Jan - nie śledzili pieczołowicie przebiegu procesu i nie mieli oczekiwań wobec wysokości kary dla mordercy. Kwestię ukarania 22-letniego Boliwijczyka, który był uzależniony od narkotyków, pozostawili sądowi. Już kilka tygodni po śmierci ukochanej córki przebaczyli zabójcy.
- Zdobyli się na wielki gest - podkreśla biskup Jan Zając, wujek Heleny. - Duch chrześcijański każe przebaczyć. Rodzice i wszyscy, którzy znali Helenkę, wiedzą, że ona na pewno też by przebaczyła. Miała w sobie takiego ducha.
Prosił o przebaczenie
Romualdo Mamio Dos Santos początkowo szedł w zaparte, nie przyznawał się do zabójstwa. W końcu jednak coś w nim pękło. Stało się to w trakcie długiej wizji lokalnej na miejscu zbrodni. Był głodny i zmarznięty.
Czytaj więcej:
- Romualdo Mamio Dos Santos jest recydywistą. Za co wcześniej był skazany?
- Helena Kmieć zostanie świętą?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.