Zabija ich nie choroba, ale głód. Bo nie każdy doczeka kolejki na leczenie
W domu ten biedny chory tak osłabnie, że w końcu przybywa do szpitala. W szpitalu go podreperują i znów do domu na czekanie. Czekanie - kto silniejszy: człowiek czy choroba - mówi dr Zbigniew Kamocki z II Kliniki Chirurgii Ogólnej i Gastroenterologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Szykuje pan niecodzienne wydarzenie w Białymstoku...
Może nie aż tak niecodzienne, ale niezwykłe, jeżeli chodzi o pracę lekarza. Planujemy taki marsz informacyjny o leczeniu żywieniowym sztucznym w warunkach domowych. 7 czerwca o godz. 16 wyruszymy sprzed Pałacu Branickich do Teatru Dramatycznego z hasłem, że „mogę żyć, bo jem pozajelitowo”. No i z orkiestrą dętą. To krótkie spotkanie ludzi dobrego serca. Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych - albo do popatrzenia, albo do krótkiego przemarszu, bo przecież dystans nie jest długi.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.