Mieszkańcy Dołęgi w gminie Szczurowa boją się katastrofy ekologicznej. Żyją w strachu, odkąd do wsi ktoś zwiózł setki ogromnych beczek, wypełnionych nieznanymi substancjami chemicznymi. Oprócz tego na placu zamienionym w wysypisko śmieci zalegają tony innych odpadów.
Maria Wałaszek mieszka tuż obok prowizorycznego składowiska odpadów. Od kilku tygodni dużym utrapieniem są dla niej roje much, unoszące się nad śmieciami. - Mamy pozamykane okna i tylko na noc otwieramy - mówi.
Transporty pod osłoną nocy
Ludzie zachodzą w głowę, co takiego przyciąga roje owadów.
- Odpady trafiały tu w nocy. Nie raz tiry zwoziły tu różne rzeczy, ale wtedy człowiek tak się tym nie interesował - dodaje Wałaszek.
Nasi rozmówcy twierdzą, że podejrzane transporty przyjechały w długi majowy weekend. Ktoś doliczył się ponad dwudziestu ciężarówek. - To było tak robione, żeby nie widział, bo wiele osób wtedy wyjeżdżało - opowiada Marcin Goliński.
Ciężarówki kursowały drogą od strony lasu, dlatego niewielu je zauważyło. Po fakcie w oczy ciekawskich rzuciły się zwłaszcza zmagazynowane za płotem metalowe pojemniki.
Czytaj więcej i dowiedz się:
- co może znajdować się na terenie składowiska?
- co w tej sprawie mogą zrobić odpowiednie organy?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.