Wyszarpane zwycięstwo Polaków na początek finału „światówki”

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz
Dariusz [email protected]

Wyszarpane zwycięstwo Polaków na początek finału „światówki”

Dariusz [email protected]

W Krakowie rozpoczął się turniej finałowy Ligi Światowej. W pierwszych meczach Polska po pięciosetowym boju pokonała Francję 3:2, a Brazylia gładko ograła Włochy 3:0.

Polska - Francja 3:2 (-21, -17, 17, 26, 12)

POLSKA: Łomacz 1 pkt., Kubiak 6, Kłos 13, Konarski 20, Buszek 9, Nowakowski 2, Zatorski (libero), Drzyzga, Kurek, Mika 12, Bieniek 6.
FRANCJA: Toniutti 2, Marechal 8, Le Roux 9, Rouzier 25, Ngapeth 16, Le Goff 9, Grebennikow (libero) oraz Pujol, Rossard 3, Clevonot 3.

Brazylia - Włochy 3:0 (18, 20, 19)

BRAZYLIA: Lucareli 14, Wallace 12, Borges 11, Souza 10, Saatkamp 5, Rezende 3, Sergio (libero).
WŁOCHY: Juantorena 6, Giannelli, Zajcew 13, Buti 3, Birarelli 9, Vettori 5, Colaci (libero) oraz Antonow 1, Lanza, Piano 1, Rossini (libero).

Pierwszego seta Polacy przegrali w niezrozumiały sposób. Długo prowadzili (13:10 i 18:14), prezentując się naprawdę całkiem dobrze i nagle ...przestali grać. Szybko roztrwonili przewagę i w końcówce byli zdecydowanie gorsi od Francuzów.

W drugiej partii było już zupełnie inaczej. Biało-czerwoni odstawali od rywali w każdym elemencie. Szczególnie zawodzili w ataku. Tym elementem zdobyli zaledwie 7 punktów! Polacy tracili punkty seriami. Nie potrafili w żaden sposób przeciwstawić się rywalom, którzy dominowali na boisku.

10-minutowa przerwa kompletnie odmieniła grę. To Polacy zaczęli prezentować się bardzo dobrze w każdym elemencie siatkarskim, a Francuzi wyglądali na kompletnie rozbitych. Biało - czerwoni przede wszystkim lepiej zagrywali. Szybko wypracowali dużą przewagę (9:2), którą utrzymali do końca partii.

Długo w czwartym secie polscy siatkarze znowu prezentowali się tak, jak w dwóch pierwszych. Nie wychodziło im nic. Jednak w odpowiednim momencie się przebudzili. Doprowadzili do gry na przewagi, którą rozstrzygnęli na swoją korzyść. Świetną zmianę w ataku dał Mateusz Mika, który wsparł w tym elemencie osamotnionego Dawida Konarskiego.

W tie-breaku sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. W finale meczu decydujące były dwa bloki Konarskiego na Antoinie Rouzierze.

To było nieoczekiwanie jednostronne spotkanie. Każdy z setów był do siebie bliźniaczo podobny. Do pierwszej przerwy technicznej był w miarę wyrównany przebieg, ale potem przewagę zyskiwali siatkarze z Brazylii. Ich głównym atutem była zmienna zagrywka. Raz zagrywali bardzo mocno, by po chwili oszukać rywali skrótem za siatkę lub szybującym lobem. Włosi byli kompletnie zaskoczeni takim obrotem sprawy i popełniali proste błędy w przyjęciu. A jak już udało się im przyjąć zagrywkę i wyprowadzić atak, to z reguły posyłali piłkę w aut lub nadziewali się na brazylijski blok.

Dopiero trzeci set był bardziej wyrównany. Trener Włochów Gianlorenzo Blengini zdecydował się przestawić na atak Iwana Zajcewa. Ten praktycznie sam toczył walkę z Brazylijczykami. Długo udawało się siatkarzom z Italii utrzymywać remis. Jednak końcówka należała do Brazylijczyków.

Dziś grają: USA - Włochy (17.30), Polska - Serbia (20.30). Transmisje w Polsacie Sport i Polsacie (mecz Polaków).

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.