Wypadek na Antoniukowskiej w Białymstoku. Adrian K. miał wracać za kraty. Zdążył jeszcze zabić Klaudię i Marka (zdjęcia, wideo)
Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku ruszył proces w sprawie tragicznego wypadku na ul. Antoniukowskiej. 27-letni Adrian K. przyznał się, ale w jego skruchę trudno uwierzyć bliskim ofiar.
Chciałbym przeprosić rodziny poszkodowanych. I prosić o zrozumienie i też - z biegiem czasu - o wybaczenie za to, co się stało. Wolałbym sam zginąć w tym wypadku, zamiast poszkodowanych - mówił wczoraj Adrian K.
To on 20 sierpnia ubiegłego roku nad ranem usiadł za kierownicą swojego volkswagena polo. To on pędził ul. Antoniukowską 115 km/h. Chciał wyprzedzić audi, którym jechali jego znajomi. Mieli dalej imprezować w mieszkaniu na Dziesięcinach. Ale 27-latek stracił panowanie nad rozpędzonym autem. I wjechał na chodnik. 23-letnia Klaudia i 38-letni Marek nie mieli żadnych szans na ucieczkę. Obrażenia, których doznali, były potworne. Klaudia zginęła od razu. Marka próbował jeszcze ratować przejeżdżający taksówkarz. Drugi - zatrzymał sprawcę tragedii. Potem okazało się, że Adrian K. prowadził samochód pod wpływem amfetaminy. Ćpał zresztą od wielu miesięcy.
W dalszej części artykułu dowiesz się m. in.:
· za co Adrian K. miał pójść do więzienia
· o co jeszcze był oskarżony przed wypadkiem
· co na rozprawie mówili świadkowie
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.