Radna Agnieszka Bąk tylko jednej nocy straciła pięć banerów i jeden duży plakat. Koszt wszystkich to kilkaset złotych.
Próby ośmieszania kandydatów wiszących na banerach i plakatach pojawiały się od zawsze. Zwykle jednak przypomniały głupawe sztubackie żarty. A to ktoś wymalował kandydatowi wielki nos na którym umieścił okulary, a to domalował wąsy w stylu Adolfa Hitlera czy też dorysował gustownego zeza. W skrajnych przypadkach zdarzało się, że na twarzy polityków rysowano męskie genitalia. Do zrywania banerów dochodziło sporadycznie, czego nie można powiedzieć o plakatach, zalepianych i zrywanych notorycznie.
Teraz jednak banery wyborcze są regularnie niszczone, a do dewastacji używa się nie tylko flamastrów by pisać nimi wulgarne hasła, ale i noży którymi materiały są cięte.
Nocny patrol
Nie jest tajemnicą, że co noc - i tak będzie aż do wyborczego poranka - miasto objeżdżają sztabowe „patrole”, które sprawdzają, czy z plakatami nie dzieje się nic złego - czy nie są zrywane i zalepiane przez konkurencję.
Więcej o sprawie w dalszej części artykułu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.