Wszystko jest polityką. Wyborcza furia. Felieton Ryszarda Terleckiego

Czytaj dalej
Ryszard Terlecki

Wszystko jest polityką. Wyborcza furia. Felieton Ryszarda Terleckiego

Ryszard Terlecki

Gorączkowe zabiegi Tuska, aby rozpoczynającą się kampanię wyborczą uczynić możliwie jak najbardziej agresywną, świadczą o jego coraz mocniejszym przekonaniu, że Platforma, a z nią cała totalna opozycja, wybory październikowe przegra. Gdy nie ma szans na zwycięstwo, trzeba tak skonsolidować własny obóz polityczny, aby był w stanie przetrwać cztery lata do kolejnych wyborów.

Kampania agresji ma temu służyć, a mianowanie uchodzącego za najbardziej agresywnego posła na jednego z szefów tej kampanii ma doprowadzić nie do zwycięstwa, ale do maksymalnego zwarcia własnych szeregów. Poseł Nitras do tego dobrze się nadaje, a przy okazji ważnego żołnierza traci Trzaskowski, bezskutecznie konkurujący z Tuskiem.

Przygotowaniem do wyborczej porażki jest też nieoczekiwany atak Tuska na przeprowadzaną właśnie przez parlament ustawę o zwiększeniu liczby lokali wyborczych i ich większej dostępności dla obywateli. Tusk rozumie, że im wyższa frekwencja, tym wynik Platformy będzie słabszy, stara się więc przekonać swoich zwolenników, że to nie słabość programowa jego partii zaważy na wyborczej klęsce, ale chytry zabieg Prawa i Sprawiedliwości, które ułatwiło głosowanie „głupiemu motłochowi”.

Wielkomiejska rzekoma elita, głosująca na Platformę, przekonana, że to ona powinna rządzić, a posłuszny naród ma ją słuchać, będzie mogła tłumaczyć sobie po wyborach, że zwycięstwo było blisko, ale PiS ułatwił głosowanie staruszkom, kupionym trzynastą i czternastą emeryturą. O tym, że w razie zwycięstwa Platformy emeryci zostaliby tych świadczeń natychmiast pozbawieni, oświecona „elita” woli dyskretnie milczeć.

Tusk przygotowuje swoich zwolenników na przegraną. Temu ma służyć rzekoma obawa o sfałszowanie wyborów. Prawo i Sprawiedliwość zawsze starało się kontrolować uczciwość wyborów, zwłaszcza od czasu „cudów nad urną” w wyborach samorządowych. Teraz do kontroli wyborów Tusk wzywa rozmaitych awanturników z KOD itp. w nadziei, że w komisjach wyborczych dojdzie do burd i incydentów, a po przegranych wyborach uda się zorganizować protesty pod hasłem „wybory wyborami, ale władza nam się należy”.

Równocześnie usiłuje ukryć własną porażkę przy budowie wspólnego frontu i wspólnej listy opozycji. Agresywna kampania będzie też skierowana przeciwko Lewicy i Hołowni. – Nie chcieliście się podporządkować, to was wykończę – powie Tusk i będzie starał się przejąć cały antypisowski elektorat.

Bardzo brutalna kampania ma też przekonać lewicowo-liberalnych sojuszników z Brukseli i Berlina, że Tusk i jego ekipa zrobili wszystko co możliwe, żeby odebrać władzę prawicy. Wprawdzie parlamentarnych wyborów nie udało się im wygrać, ale – znów przy odpowiednim wsparciu – gotowi są zawalczyć w wyborach europejskich w maju 2024 roku.

Ryszard Terlecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.