Wszystko jest polityką: Tradycja czy różowe baloniki

Czytaj dalej
Ryszard Terlecki

Wszystko jest polityką: Tradycja czy różowe baloniki

Ryszard Terlecki

Trwają obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, które po Wieluniu, Westerplatte i placu Piłsudskiego w Warszawie przeniosły się na poziom lokalny. Za parę dni uroczystości upamiętniające wojnę z Niemcami rozszerzą się także o rocznicę obrony przed sowieckim najazdem. Historyczne rocznice to trochę polska specjalność, w tym roku warto podkreślić ich specjalny charakter. Po pierwsze, tym razem w o wiele większym stopniu niż zazwyczaj miały zasięg międzynarodowy, po drugie, wpisały się w przedwyborcze starcie dwóch obozów politycznych, całkowicie odmiennie traktujących historyczną pamięć i tradycję.

To różne podejście do traktowania polskiej przeszłości można przedstawiać na podstawie wieloletnich doświadczeń, choćby przypominając kampanię na rzecz poważnego traktowania przedmiotu historii w szkołach, gdy obecny obóz władzy, wówczas jeszcze w opozycji, domagał się gruntownej zmiany rozkładu zajęć i programów nauczania.

Po zwycięskich wyborach w 2015 roku przywrócono należne miejsce historii w systemie edukacji, na co lewicowo-liberalna opozycja odpowiedziała postulatem likwidacji IPN - najważniejszej instytucji polskiej polityki historycznej. Zniknęły wtedy różowe baloniki i orły z czekolady, lansowane przez Platformę jako lekarstwo na narodową dumę, i niebezpieczny, bo budujący narodową wspólnotę patriotyzm. Z zeszłego roku pamiętamy absurdalny bojkot obchodów 550-lecia polskiego parlamentaryzmu przez opozycję, równocześnie lamentującą nad rzekomym ograniczaniem demokracji.

Z kolei w tym roku obserwowaliśmy cierpkie miny polityków opozycji podczas rocznicy Unii Lubelskiej, obchodzonej szczególnie uroczyście wspólnie z Litwinami, ale także z udziałem delegacji z państw niegdyś leżących na terenach I Rzeczypospolitej.

Opozycyjni malkontenci nie pojawili się także na katowickiej defiladzie w rocznicę zwycięskiej bitwy warszawskiej. Przez wiele tygodni trwał gorszący spór o teren Westerplatte, gdzie platformiane władze Gdańska broniły kompromitującej rupieciarni, sprzeciwiając się traktowaniu z szacunkiem tego miejsca i budowie muzeum godnie upamiętniającego jeden z symboli wybuchu wojny.

Rocznicę września planowano zresztą obchodzić w Gdańsku polsko-niemiecką uliczną zabawą, a władze miasta dały się poznać jako kultywujące pamięć o Wolnym Mieście Gdańsku, w latach trzydziestych stanowiącym jedną z kolebek hitleryzmu. Podobny charakter, chociaż odnoszący się już do innej tradycji, miało przywracanie w Warszawie nazw ulic sławiących ludzi i organizacje związane z narzuconym Polsce komunistycznym zniewoleniem.

Walka o polską tożsamość historyczną trwa i nic nie wskazuje na to, by została zakończona, ale z pewnością na najbliższe lata rozstrzygnie ją wynik październikowych wyborów.

Ryszard Terlecki

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.