Wszystko jest polityką. Ryszard Terlecki: Konkrety na stole

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Ryszard Terlecki

Wszystko jest polityką. Ryszard Terlecki: Konkrety na stole

Ryszard Terlecki

To już 100 dni? – dziwią się wielbiciele nowej władzy, którzy od trzech miesięcy żyją w ekstazie, zachwycając się korowodem bezprawia, traktowaniem państwa jak wojennej zdobyczy, marsowymi minami Tuska i ośmieszaniem Sejmu w wykonaniu Hołowni. Tak szybko minęło? – pytają, a jeszcze tyle do zrobienia. Usłużne media spierają się jak wiele ze stu konkretów, obiecywanych na sto dni, zostało dotąd wykonanych. Już dziewięć! – cieszy się jeden z portal

Czy jednak np. odwołanie Rzecznika Praw Dziecka można zaliczyć do konkretów? A powołanie Ministerstwa Przemysłu z siedzibą na Śląsku, które owszem jest w planach, ale nie wiadomo kiedy powstanie, to już zrealizowany konkret? Podobno kilka następnych jest w przygotowaniu. To dużo czy mało? W resortach dwoi się i troi personalna miotła, ale na biurkach ministrów nie widać żadnych projektów ani decyzji, no może poza zarządzeniami o wymianie limuzyn czy zakupie luksusowych mebli.

Zwolennicy nowej władzy są jednak wciąż zachwyceni. Przecież w szkołach zapowiada się likwidację zadań domowych, „opiłowanie” szkolnych programów, wyrzucenie tradycyjnych lektur (w zamian obowiązkowe zajęcia z TikToka?), zwolnienie dyrektorów i nauczycieli, którzy w wyborach ośmielili się kandydować z innych list niż Platforma, PSL i Lewica (to w ramach odpolitycznienia szkół), na koniec uwolnienie uczniów od umysłowego wysiłku, czyli hodowanie pokolenia bezmyślnych przyszłych wyborców.

Wracają sędziowie na telefon, prokuratorzy pośpiesznie wycofują korupcyjne zarzuty, koszulki z konstytucją idą do recyklingu, a ministerstwo sprawiedliwości rozważa przeprowadzkę do Brukseli. Panie, dla których dziecko w łonie matki jest „pasożytem”, dostają rządowe dotacje, a obrońcy klimatu przekonują w publicznych mediach, że świat odżyje, gdy znikną z niego ludzie.

Jeszcze skok na Narodowy Bank Polski, jeszcze unieważnienie prezydenckiego weta, jeszcze odszkodowania dla skrzywdzonej bezpieki, a obudzimy się wreszcie w krainie uśmiechu i pojednania. Ci, którym nie do śmiechu, obudzą się w pomieszczeniach za kratą. W państwie Tuska i Hołowni sejm nie ma nad czym pracować, merytoryczną pracę nad ustawami zastępuje cyrk komisji śledczych, senat dwa razy w miesiącu zbiera się na godzinę i rozjeżdża do domów.

Sikorski odwołuje 50 ambasadorów, bo wystarczy jeden w Berlinie, Bodnar ratuje nadzwyczajną kastę, a Siekierski, nieszczęśliwy minister rolnictwa, udaje Kołodziejczaka. Za to trzecia droga już nie udaje centrum, PSL popiera kolektywizację, a TVN szuka nowego Hołowni, tak na wszelki wypadek. Kiedy przyjdzie podsumowywać kolejne 100 dni znów będziemy się dziwić, że koalicjantom udało się zrobić tak wiele. Oczywiście o ile jeszcze będą koalicjantami.

Ryszard Terlecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.