Wszystko jest polityką. NATO należy się Ukrainie

Czytaj dalej
Fot. Adam Jankowski
Ryszard Terlecki

Wszystko jest polityką. NATO należy się Ukrainie

Ryszard Terlecki

W odpowiedzi na pseudo referenda przeprowadzone przez Rosjan na terenach okupowanych oraz na zapowiedź włączenia ich do Rosji, Ukraina odpowiedziała wnioskiem o pilne przyjęcie do NATO.

Równocześnie wiele dzieje się na ukraińsko-rosyjskim froncie, bo kontratak wojsk ukraińskich przyniósł efekty w postaci okrążenia sporych sił rosyjskich w okolicy Łymania w obwodzie donieckim. Rosjanie zdobyli to 20-tysięczne (przed wojną) miasto pod koniec maja, ale Ukraińcy w ramach długo zapowiadanej kontrofensywy podeszli pod Łymań w pierwszej dekadzie września. Po kilku tygodniach obrony Rosjanie wycofali się z miasta, a teraz rozstrzyga się ich los: nadejdzie rosyjska odsiecz i odepchnie Ukraińców, sami zdołają przedrzeć się przez pierścień ukraińskich wojsk, ponosząc przy tym ciężkie straty, czy może skapitulują i pójdą do niewoli. Trudną sytuację Rosjan pogarsza ukraiński kontratak w obwodzie chersońskim.

Bitwa pod Łymaniem to oczywiście tylko epizod, chociaż ważny w tej wojnie. Putin ogłosił częściową mobilizację i 300 tysięcy rezerwistów zasili walczące jednostki. Część już trafiła na front lub trafi tam w najbliższych dniach, część jednak przejdzie przynajmniej krótkie przeszkolenie, co zajmie z pewnością parę tygodni. Rosja szykuje się jeszcze przed zimą osiągnąć jakieś poważniejsze sukcesy, co jest konieczne do przekonania własnych obywateli, że wszystko idzie dobrze. Jeżeli takich sukcesów nie będzie, to przy coraz większych stratach Kreml musi się liczyć ze wzrostem niezadowolenia, którego objawy mogą być większe niż ucieczka rezerwistów przez granice Gruzji czy Kazachstanu. Putin wie, że czas pracuje na korzyść Ukrainy, tym bardziej, że sankcje zaczną być coraz dokuczliwsze dla rosyjskiej gospodarki i poziomu życia Rosjan, szczególnie w dużych miastach. Wiele zależy od skali pomocy Zachodu, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, bo imponującą determinacją w walce Ukraińcy już się wykazali.

Oczywiście, gdyby wcześniej Zachód nie ulegał histerii po tytułem „nie drażnić Rosji”, to Ukraina, a może także Gruzja, byłyby już w NATO i prawdopodobnie do wojny by nie doszło. Teraz to znacznie trudniejsze, no bo jak przyjąć do sojuszu państwo, które walczy w swojej obronie? Dziś brakuje woli, żeby wyrzucić Rosję z ONZ, gdzie w Radzie Bezpieczeństwo stosuje prawo weta i bezczelnie blokuje wszelkie decyzje potępiające agresję jako sposób na rozwiązywanie własnych wewnętrznych problemów. Czy w tej sytuacji można liczyć na jednomyślność państw NATO, skoro niektóre z nich już marzą o wznowieniu korzystnych interesów z Putinem? Teraz hasło, nad którego przyjęciem pracuje rosyjska agentura na całym świecie, będzie brzmiało: „nie chcemy umierać za Kijów”. Skąd my to znamy?

Ryszard Terlecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.