Wszystko jest polityką. Diabeł za kołnierzem

Czytaj dalej
Ryszard Terlecki

Wszystko jest polityką. Diabeł za kołnierzem

Ryszard Terlecki

Zaledwie kilka tygodni po wyborach, a już ujawniają się maskowane dotąd intencje nowej władzy, która nie tylko decyduje się na ordynarne łamanie prawa, co jest powodem protestów, ale niemal natychmiast przystąpiła do ofensywy ideologicznej, na co rzadziej zwraca się uwagę

Ledwo przeprowadzono ustawę o finansowaniu z budżetu państwa metody in vitro, ledwo zapowiedziano podjęcie jeszcze tej zimy prac nad ustawą o związkach partnerskich – lewica nie ukrywa, że to tylko wstęp do małżeństw homoseksualnych i oddania im dzieci do adopcji – a już mnożą się pogróżki i incydenty dotyczące Kościoła i publicznej edukacji. Na pierwszą linię frontu wyruszyli kuratorzy: lubelski nakazał zdjąć krzyż i usunąć szopkę, chociaż po protestach łaskawie pozwolił na krzyż w innym pomieszczeniu, z kolei krakowska kurator, jak pisze prasa, nakazała usunąć portret św. Jana Pawła II.

Równocześnie minister edukacji (sama o sobie zdaje się mówi „ministra”) zapowiada walkę z lekcjami religii w szkołach. Ponieważ póki co obowiązuje konkordat, chwilowo nie planuje całkowitego usunięcia religii, a „jedynie” ograniczenie do jednej lekcji tygodniowo. Podobno, według sondażu, jest za tym większość Polaków. Czy tak jest rzeczywiście? Czy poza zdeklarowanymi wrogami Kościoła i religii, większość z nas chce pozbawić dzieci i młodzież elementarnej wiedzy o zasadach, jakie powinny obowiązywać w życiu? Czy większość z nas uważa za wskazane dla ich przyszłości przyzwolenie na kierowanie się hasłem „róbta co chceta”?

W tym samym czasie program informacyjny, który nadaje nielegalnie przejęta telewizja publiczna, zachęca do „dyskusji” o funduszu kościelnym, czyli o pieniądzach z budżetu państwa wypłacanych wszystkim związkom wyznaniowym, w tym Kościołowi. Ten fundusz ma być zastąpiony dobrowolnym podatkiem, który nałożą na siebie wierzący obywatele. Celem tej operacji oczywiście nie jest zachęcanie Polaków do deklarowania się jako katolicy (czy też wierni innych wyznań), ale wynika ona z przekonania, że w ten sposób znacznie ograniczy się materialne podstawy egzystencji Kościoła katolickiego. Dlaczego? Bo Kościół jest uważany przez lewicę za największą przeszkodę do zbudowania „nowego” społeczeństwa, wyzwolonego z wszelkich wartości poza dwoma: wolności konsumpcji i przyjemności dla ubogich oraz wolności bogacenia się dla bogatych. Resztę ma regulować prawo, łaskawe dla ważnych i majętnych, surowe dla tych, którzy odważą się krytykować ustrój tak rozumianej wolności. Ci wszyscy (chyba nieliczni), którzy w koalicji 13 grudnia nie podzielają podobnych poglądów, stali się zakładnikami lewicy, bo bez niej władzy nie utrzymają. A przecież władza i pieniądze są najważniejsze.

Ryszard Terlecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.