Wszystko jest polityką. Czy rząd przystawek?

Czytaj dalej
Ryszard Terlecki

Wszystko jest polityką. Czy rząd przystawek?

Ryszard Terlecki

Tusk chce komisji śledczej w sprawie zeznań świadka, wspólnika Falenty, skazanego za zorganizowanie w latach 2013-2014 w restauracji „Sowa i Przyjaciele” podsłuchów ważnych polityków ówczesnego obozu rządowego.

Tenże świadek miał powiedzieć, że taśmy z nagraniami zostały sprzedane rosyjskim służbom. Tusk traktując jego zeznania jako wiarygodne chce komisji śledczej w Sejmie, która wyjaśni rzekomy rosyjski wątek afery sprzed lat. Tymczasem z upublicznionych fragmentów zeznań okazuje się, że ten sam świadek ujawnił rzekomy fakt przekazania Tuskowi za pośrednictwem jego syna ogromnej łapówki 600 tysięcy euro. Czy również w tej sprawie Tusk uważa jego zeznania jako wiarygodne?

Tusk chce komisji to będzie ją miał. Przedmiotem jej dochodzeń powinna być polityka energetyczna i jej uzależnianie od Rosji, ale nie jak chce Tusk w latach 2015-2022, a więc w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, ale także w latach 2007-2015, czyli również w okresie rządów Platformy i PSL. Zobaczymy kto na tym lepiej wyjdzie. Tusk, nieprzytomny z wściekłości z powodu mizernych efektów jego politycznych zabiegów, popełnił katastrofalny błąd, odwołując się do afery sprzed lat, która przyczyniła się do kompromitacji Platformy. Teraz osobiście pomoże obozowi prawicy odnieść kolejne zwycięstwo.

W tym samym czasie, gdy Tusk zajmuje się dobijaniem Platformy, mali sojusznicy z opozycji, czyli Hołownia i Kosiniak-Kamysz śnią o konstruktywnym wotum nieufności dla rządu i o niespodziewanym przejęciu władzy na rok przed wyborami. Podobno widzą nawet większość, która rząd PiS odwoła i utworzy nowy, opozycyjny. Problemów jednak jest kilka. Po pierwsze ci wybitni politycy nie zauważyli, że jak dotąd opozycja przegrywa w Sejmie wszystkie głosowania i nie widać powodów, aby miało się to zmienić.

Po drugie konstruktywne wotum wymaga przedstawienia kandydata na premiera, niestety jednego, a nie kilku. Wprawdzie Hołownia chce być prezydentem, a Kosiniak-Kamysz Witosem, to żadnemu z nich nic nie przeszkadza chwilowo zostać premierem. Powszechna opinia, że byłby to polityczny kabaret, jakoś nie zniechęca kandydatów. A co na to ich niedościgły wzór, a równocześnie polityczna zmora, czyli Tusk? On już jest premierem, przynajmniej w wyobrażeniach grupki swoich wyznawców, którym łaskawie rozdaje przyszłe funkcje. Kim zostałby w rządzie przystawek Platformy i czy elektorat Platformy, wciąż jeszcze na poziomie dwudziestu paru procent, zaakceptowałby kolejną detronizację byłego króla Europy? Raczej jest to mało prawdopodobne, chociaż mogłoby ucieszyć Trzaskowskiego. Tak czy inaczej rząd przystawek, z poparciem Platformy byłby polityczną sensacją. Czy jednak można marzyć o władzy nie mając żadnego pomysłu na to, jak ją sprawować?

Ryszard Terlecki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.