Od szeregu tygodni mój Albumowy sąsiad Wiesław Wróbel pisze ze znawstwem o cmentarzu farnym i jego szacownych nagrobkach. Chciałbym ze swej strony dodać nieco mroku do tych historii i wspomnieć o osobnikach, których przedwojenne gazety określały mianem hien cmentarnych, czyli ludziach okradających groby i pomniki. Ich szczególnym zainteresowaniem cieszyły się cynkowe i ołowiane ozdoby dewocyjne umieszczane na krzyżach.
Wiosną 1925 r. policja białostocka wpadła na trop szajki złodziei rodem z Wygody. Byli to bracia Popławscy i Edek Sokołowski. Odwiedzali oni, zwykle o zmroku, wszystkie okoliczne cmentarze, rozlokowane przy traktach do Wasilkowa i Supraśla. Tam zakrzywionym prętem zrywali z krzyży metalowe wizerunki Jezusa Chrystusa.
W dalszej cześci artykułu przeczytasz mrożące krew w żyłach historie z białostockich cmentarzy
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.