Zofia Gramowska

Wspomnienia O Franciszku Gramowskim - więźniu trzech niemieckich obozów zagłady: w Oranienburgu, Dachau i Buchenwaldzie

1945 r. Grupa więźniów Buchenwaldu, wraz z moim ojcem (zaznaczony kropką), sfotografowana przez Amerykanów. Na zdjęciu obok ojciec (siedzi w środku) Fot. Archiwum rodzinne 1945 r. Grupa więźniów Buchenwaldu, wraz z moim ojcem (zaznaczony kropką), sfotografowana przez Amerykanów. Na zdjęciu obok ojciec (siedzi w środku) z towarzyszami niedoli, tuż przed powrotem do Polski
Zofia Gramowska

Mój ojciec Franciszek był jednym z milionów więźniów, dzisiaj coraz bardziej zapominanych, niemieckich obozów koncentracyjnych.

W czasie pierwszej wojny światowej ojciec trafił do niemieckiej armii. Jako że miał dwa metry wzrostu i posiadał piękny charakter pisma, został adiutantem jakiegoś księcia. Wraz ze swoim przełożonym przebywał we Francji, otarł się o rosyjską granicę, a na końcu dotarł na Bałkany.

Po wojnie ojciec osiadł w Chełmży, gdzie był komornikiem sądu grodzkiego w Poznaniu. Prowadził sprawy przesiedleńców - Polaków, którzy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wracali z Westfalii, a także Niemców, którzy wyjeżdżali z Polski.

Powodziło nam się wtedy bardzo dobrze. Ojciec miał konia i bryczkę, którą jeździł w służbowych sprawach i jeszcze większy pojazd, aby mógł zabierać na przejażdżkę całą rodzinę - mamę i cztery córki.

W dalszej częsci artykułu przejmująca historia całej rodziny

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Zofia Gramowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.