
Oskarżone wpadły po nieudanym skoku na kobietę w Szklarach. Teraz przed krakowskim sądem zgodnie zaprzeczają zarzutom.
- Ja pani powróżę, przyszłość przepowiem, nie skłamię - tak wróżki zagadywały starsze panie i zachęcały, by wpuściły je do domów. W razie odmowy nie były już takie przymilne. Brutalnie atakowały swoje ofiary lub korzystając z ich nieuwagi kradły cenne rzeczy i pieniądze.
Szło im nieźle, ponieważ tworzyły dobrze zorganizowaną szajkę, która działała w Małopolsce. Dopuszczały się również przestępstw na Śląsku i pod Opolem. Teraz przed krakowskim sądem zaprzeczają zarzutom i przekonują, że nie były we wszystkich miejscowościach, w których dochodziło do napadów i zuchwałych kradzieży.
Jeździły i napadały
W Aleksandrowicach pod Zabierzowem „wróżki” wykręciły rękę właścicielce domu, aby im nie przeszkadzała. Zarzuciły też chustę na głowę, by nie widziała, co się dzieje, a także groziły śmiercią. Kobieta straciła 13 250 zł.
Czytaj więcej i dowiedz się, jak szajka usprawiedliwia zmianę zeznań oraz kto padał ofiarą grupy.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.