Wolność narciarza. Dwie minuty szczęścia, 20 minut zaciskania zębów
Stałem w kolejce do wyciągu. Zjechałem, znów kolejka. Dwie minuty szczęścia, 20 minut zaciskania zębów i obserwacji jak ludzie coraz mniej uprzejmi, jak nieświadomie zaczynają ryć, jak mnie samemu włącza się moduł zrzędzenia na Polskę. Kolejka to chamstwo i nienawiść.
Nawet jeśli się ktoś w ogonku spokojnie zachowuje, to udaje i wszystkich tym jeszcze bardziej wkurza. W kolejce najodpowiedniejszym zachowaniem jest stan umiarkowanej irytacji i nieznacznego narzekania, ale jednak narzekania. Zupełnie jak w krakowskim, 30-letnim mercedesie, gdzie stary taryfiarz każdy kurs rozpoczyna zaklęciem „Panie, szkoda gadać”.
Najpierw grupa brzydkich dzieci z Kielc przejechała mi po nartach, potem trafiłem na szeryfa - faceta, który zostawiał dwumetrową dziurę przed sobą, gdy jednak po tych wszystkich udrękach dotarłem na szczyt, poczułem coś dawno zapomnianego - radość oczekiwania. Jakbym zęby w czekoladzie zatopił po dwóch miesiącach postu. Tyle czekałem, tyle wycierpiałem, teraz mogę zjechać!
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.