Tȟašúŋke Witkó

Wódz nadaje. Zidiociały świat frywolnych Dyziów

Wódz nadaje. Zidiociały świat frywolnych Dyziów
Tȟašúŋke Witkó

Dokładnie dwa lata temu, w listopadzie roku 2020, Polskę zalały piktogramy z czerwoną błyskawicą, zaś debata o „Margot” i „Łani” – działaczach walczących o wolność pewnych ludzkich sfer erotycznych – zwolna raptem wyhamowywała w mediach. „Ruch Ośmiu Gwiazd”, niesamowicie wysublimowana organizacja zrzeszająca miłośników spółkowania płciowego z partią polityczną, wciąż promował swoje główne hasło na łamach prasy lewicowo-liberalnej, a młodzi, wykształceni i z dużych ośrodków grupowo wyśpiewywali w autobusach swoje najskrytsze marzenia związane z tym obszarem aktywności homo sapiens, który był drzewiej przypisany wyłącznie do pomieszczenia zwanego alkową.

Przez telewizyjne i radiowe studia przewalały się tabuny podstarzałych polityków, żurnalistów i komentatorów płci obojga, starających się za wszelką cenę wyjaśnić gawiedzi, dlaczego Marta Lempart stała się czołową postacią na firmamencie naszego życia publiczno-politycznego, a indywidua w wieku autora niniejszego felietonu określono mianem „dziadersów”. Nie ukrywam, że kiedy dziś – po dwóch latach – odtwarzam sobie w pamięci tamte wydarzenia, to ogarnia mnie przerażenie i wciąż zadaję sobie pytanie: dlaczego właśnie mnie, człeka na wskroś nudnego i pożądającego spokoju, przekorny los nakazał żyć w nierealistycznym świecie zidiociałych frywolnych „Dyziów”?

Zidiociali frywolni „Dyziowie” walczą o wolność na całym Starym Kontynencie, a ich bój toczy się głownie wokół obszarów miłości cielesnej. Ci ludzie niczego nie produkują i nie są w stanie wykoncypować żadnej użytecznej tezy, ale walczą. Czeka nas marny los, bowiem w tym samym czasie – w listopadzie 2020 r. – piętnaście państw azjatyckich i rejonu Pacyfiku podpisało umowę o współpracy oraz utworzyło Regionalne Kompleksowe Partnerstwo Gospodarcze.

Organizacja jest zrzeszona pod batutą Chin i w obszarze jej oddziaływania znajdzie się 2,2 mld ludzi – czyli, niemalże, co trzeci mieszkaniec globu. Jeśli dołączymy do tego Afrykę, kontynent gospodarczo spacyfikowany i finansowo uzależniony od Pekinu, to jakie szanse ma w przyszłym starciu cywilizacji stara wiekowo, zblazowana, bezdzietna i hedonistyczna Europa? Ja już teraz Państwu odpowiem: żadne. Za kilkanaście lat żółtolicy i skośnooki człowiek przejmie tutaj rządy, a my będziemy pracować na jego dobrobyt. Najszybciej pojęli to Niemcy.

Niemcy, kraj walczący o praworządność w Polsce do ostatniego nadwiślańskiego idioty, układają się z Chinami od grudnia 2020 r. Początkowo zrobiły to rękoma szefa Rady Europejskiej, Charlesa Michela, ale gdy europejskie Komisja i Parlament zatrzymały porozumienie gospodarcze z Państwem Środka, wtedy do akcji wkroczyła sama Angela Merkel i, nie oglądając się na nikogo, latem 2021 r. sama rozmawiała z Xi Jinpingiem, a towarzyszący jej Emmanuel Macron robił jedynie za polityczny listek figowy.

Dziś – ponad głowami wszystkich – debatuje z Pekinem Olaf Scholz, a w Warszawie trwa gorąca dyskusja o tym, czy dwóch sypiających ze sobą chłopów może być małżeństwem, czy też nie może? Brawo wy, odziani w drogie garnitury słabeusze mózgowi! Łaźcie dalej na wiece popierające wolne brokuły i swobody obywatelskie żyraf głębinowych, a niedługo sami staniecie się kulisami dla Azjatów! Tylko dlaczego ja muszę żyć w tym zidiociałym świecie frywolnych „Dyziów”?

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.