Tȟašúŋke Witkó

Wódz nadaje. Czarny scenariusz

Wódz nadaje. Czarny scenariusz
Tȟašúŋke Witkó

Za rok, dwa lub trzy, wojna ukraińsko-rosyjska zakończy się. Trudno dziś powiedzieć, jaki będzie jej finał, ale raczej na pewno powrócą nad Dniepr oligarchowie, którzy – po ucieczce przed zawieruchą i dłuższym pobycie na Lazurowym Wybrzeżu – będą starali się odbudować swoje wpływy w państwie.

Do domów rodzinnych zaczną także ściągać zdemobilizowani młodzi mężczyźni, którym armia wystawi dokument potwierdzający odbycie służby wojskowej, wypłaci jakąś odprawę i pożegna bez sentymentu czy żalu. Euforia zwycięstwa lub gorzki smak porażki zostaną rychło przeżute i jeszcze szybciej wyplute, jako bezwartościowe dla organizmu, a później każdy z byłych żołnierzy zacznie rozglądać się za chlebem, najlepiej z szynką i do tego grubo posmarowanego masłem.

O hrywnę (oby nie rubla!) może być trudno, więc zaczną poszukiwać dobrze płatnej pracy. Problem w tym, że nikt nie zaproponuje im kokosów, gdyż najlepsze etaty zostaną rozdrapane przez tych ze znajomościami, dlatego lwiej części wojaków pozostanie noszenie cegieł na budowie. Frustracja i poczucie niesprawiedliwości zaczną narastać i wtedy pojawi się jakiś były dowódca brygady, który – oburzony pominięciem przy awansach – zacznie skrzykiwać swoich byłych podwładnych. Tak powstanie silna organizacja zrzeszająca wyszkolonych i zaprawionych w walce ludzi, którzy postanowią wziąć swój los we własne ręce. Uważam, że jest to całkowicie realny, choć niezwykle czarny scenariusz.

Czarny scenariusz – w związku z opisanymi powyżej, przyszłymi wydarzeniami – rysuje się przed polskimi służbami specjalnymi. Dlaczego? Ano dlatego, że obydwa wyczerpane działaniami zbrojnymi kraje będą potrzebowały tysięcy ton mięsa, sprzętu RTV, maszyn, urządzeń, ubrań i setek innych rzeczy niezbędnych do właściwego funkcjonowania społeczeństw. Zaopatrzenie będzie mknęło na Wschód przez nasz kraj, w wyładowanych po brzegi TIR-ach. Zorganizowani, pozbawieni stałego zajęcia weterani, zaczną część z nich grabić na własnym terenie, a później – w ramach wyprzedzenia konkurencji – jakaś forpoczta przeniesie się nad Wisłę, by tutaj dokonywać niecnego procederu. Posiadający pieniądze i znajomości oligarchowie zapewnią sobie przychylność szefów nowo powstałej sieci gangów i tak powstanie potężna mafia, którą przyjdzie zwalczać także naszej Policji. Wiem, że kilkoro z moich Czytelników posądzi mnie o bredzenie, ale ja opieram się na tym, co zna już historia.

Historia zna pojęcie „afgańca”, czyli potoczne określenie radzieckiego weterana wojny w Afganistanie. Wielu z nich odnalazło się w społeczeństwie, rzesza zapiła na śmierć, ale kilkuset zasiliło szeregi mafii sołncewskiej i w jej szeregach strzelali do ludzi, niczym do kaczek. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby podobny schemat się powtórzył. Zdobycie broni i amunicji nie będzie żadną trudnością, bowiem bitewne pola i opuszczone rosyjskie składy dostarczą w nadmiarze śmiercionośnego żelastwa. Mam nadzieję, że polscy specjaliści z resortu spraw wewnętrznych dawno opracowali szczegółowe plany, jak nie dopuścić do powstania i rozprzestrzenienia się podobnej zarazy po naszym terytorium, a akapity niniejszego tekstu pozostaną jedynie nieziszczonym, czarnym scenariuszem.

Howgh!

Tȟašúŋke Witkó

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.