Wierchowicz: Zaniechanie dekomunizacji środowiska sędziowskiego było błędem
Zawierzyłem zapewnieniom ówczesnego I prezesa Sądu Najwyższego Adama Strzembosza, że środowisko sędziowskie samo się oczyści. To był błąd. Środowisko się nie oczyściło, a w zwykłych ludziach do dziś tkwi przez to drzazga - mówi mec. Jerzy Wierchowicz z Gorzowa, dawniej obrońca w procesach politycznych, dziś sędzia Trybunału Stanu.
- Powiedział mi pan kiedyś, że najpiękniejsze lata pańskiego życia były za komuny, gdy bronił pan w procesach politycznych. Utkwiło mi to w pamięci. Był pan już wtedy człowiekiem z pokaźnym dorobkiem zawodowym i politycznym, a z rozrzewnieniem wspominał komunę.
- Nie tyle komunę, bo to był czas strasznej opresji dla naszego kraju. Ale, faktycznie, z zawodowego punktu widzenia był to czas niezwykły, dający niebywałe poczucie satysfakcji.
Tzw. reforma sądownictwa, to tylko przykrywka. PiS nie robi żadnej reformy sądownictwa, tylko podporządkowuje je sobie, żeby wprowadzić do sądów „swoich” sędziów i robić z Polską i Polakami robić to, co się PiS-owi podoba - mówi Jerzy Wierchowicz, gorzowski adwokat i sędzia Trybunału Stanu.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.