Wielki Strajk Chłopski z 1937 roku o którym nie pamiętamy

Czytaj dalej
Fot. Klaudia Oronowicz-Chudzik
Klaudia Oronowicz-Chudzik

Wielki Strajk Chłopski z 1937 roku o którym nie pamiętamy

Klaudia Oronowicz-Chudzik

Na jarosławskim Rynku 15 sierpnia zostanie upamiętniony Wielki Strajk Chłopski z 1937 roku. To jedyne wydarzenie, dzięki któremu miasto Jarosław trafiło do podręczników historii.

Na jarosławskim Rynku zebrało się wówczas 40 tysięcy protestujących. Strajk trwał 10 dni. Chłopi protestowali przeciw ubożeniu wsi i rządom sanacyjnym. Ich bunt przerodził się w starcia z policją, szczególnie ostre na Podkarpaciu. Zginęły 44 osoby, pięć tysięcy zostało aresztowanych, ponad 600 skazanych.

Chłopi odpowiedzieli na apel Witosa

Nie byłoby „Cudu nad Wisłą”, gdyby nie chłopi, którzy w armii polskiej walczącej z Czerwoną Armią stanowili 70-80 procent wszystkich żołnierzy. To oni odpowiedzieli na apel premiera Wincentego Witosa, szefa rządu Obrony Narodowej: „To od Was, Bracia Włościanie zależeć będzie, czy Polska będzie wolnym państwem ludowym, w którym lud będzie rządził i żył szczęśliwie, czy też stanie się niewolnikiem Moskwy, […].” „Gdyby zaszła taka potrzeba, musimy podjąć walkę na śmierć i życie, bo lepsza nawet śmierć niż życie w kajdanach, lepsza śmierć niż podła niewola […]”.

- I to chłopi tłumnie ruszyli na wojnę z bolszewikami. I to chłopi wraz z robotnikami, młodzieżą w dużym stopniu tę wojnę wygrali, tak jak zwykli żołnierze wygrywają bitwy, a zwycięstwa przypisuje się generałom lub marszałkom - podkreśla Mirosław Krupa.

Wincenty Witos powiedział: „Wyznaję zasadę, że nigdy i nigdzie, w żadnym państwie nie wystarczy dla obrony, choćby najwięcej genialny człowiek. Ciężar ten musi wziąć na siebie całe społeczeństwo”. W odrodzonej Polsce szybko zapomniano o tych zasługach. Witos odsunięty od władzy, parę lat później aresztowany i skazany na więzienie, w ostateczności musiał emigrować z kraju.

A wieś polska żyła w coraz większej biedzie, sprowadzona na margines i pozbawiona wpływu na losy swoje i kraju. Na wsi w okresie międzywojennym panowała ogromna bieda. Brakowało wszystkiego: jedzenia, odzieży, butów, leków. Niedostatek powodował coraz liczniejsze choroby. Gruźlica zbierała wiele ofiar, głównie młodych. Nie było prądu, a książki czy gazety były rzadkością. Szkoły i kościoły pustoszały. Przez lata 30. ubiegłego stulecia, środowiska wiejskie próbowały upominać się o równe prawa w naszej ojczyźnie, a także o przywrócenie demokracji, mocno ograniczonej po tzw. przewrocie majowym. Bezskutecznie.

Sercem protestu był Jarosław i okolice

15 sierpnia 1937 roku, w ustanowionym rok wcześniej „Dniu Czynu Chłopskiego” rozpoczął się 10-dniowy, ogólnopolski strajk chłopski. Na rynku w Jarosławiu zebrało się ok. 40 tysięcy protestujących ludzi, walczących o godność i poprawę swojego życia. Był to największy wiec w Polsce. Protestowali przeciwko niskim cenom produktów rolnych, a jednocześnie wysokim podarkom i opłatom pobieranym przez władze. Rolnicy chcieli mieć wpływ na to, co dzieje się w ojczyźnie. Wstrzymali dostawy żywności do miasta. Strajk został zapowiedziany na kongresie Stronnictwa Ludowego już w styczniu 1937 roku.

Jak wyjaśnia Mirosław Krupa - strajk polegał na blokadzie dróg oraz wstrzymaniu dowozu żywności do miast. Zrezygnowano z zakupów na 10 dni!

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Klaudia Oronowicz-Chudzik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.