Wiatr i ściana gradu zaatakowały gminę [wideo]

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Nawrocki
Joanna Bejma [email protected]

Wiatr i ściana gradu zaatakowały gminę [wideo]

Joanna Bejma [email protected]

Nie pierwszy raz tego lata przechodzą przez gminę Łabiszyn silne nawałnice. - Ale takiego gradu i huku jeszcze nie było - usłyszeliśmy.

Tak mieszkanka Łabiszyna opowiada o tym, co wydarzyło się w poniedziałkowy wieczór.

- Nic się nie działo, w pewnym momencie zaczęło trochę błyskać, chwilę potem zaczął wzmagać się wiatr i nagle zobaczyłam ścianę gradu - relacjonuje pani Iwona, mieszkanka Łabiszyna. - To już któraś z kolei taka nawałnica tego lata, ale pierwszy raz widziałam taki grad, który walił z taką siłą. No i huk. Huk był straszny. Poszłam nawet do dziecka do pokoju i zatkałam uszy, żeby się nie bało.

- To było po godz. 22, może około 22.30, wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Trwało 15 może 20 minut. Dopiero rano zobaczyłam jak wygląda mój ogród. Mam zniszczone kwiaty, poprzecinane liście od gradu. - poinformowała z kolei inna mieszkanka miasta, pani Grażyna.

Najgorszy w tym wszystkim był ten niemiłosierny huk. Od strony zachodniej miałam otwarte w domu okno, w ciągu paru minut zalało mi cały pokój

Wiatr połamał nie tylko drzewa i powyrywał je z korzeniami. Niektóre słupy i linie energetyczne też nie wytrzymały nawałnicy. Ludzie przez kilka godzin
nadesłane Grad, jaki spadł w poniedziałkowy wieczór w Łabiszynie był większy od paznokcia.

Nawałnica przerwała dostawy prądu w wielu domostwach. U naszych rozmówczyń pojawił się on około drugiej w nocy. - Rano poszłam po chleb, ale wróciłam z niczym, bo w nocy nie pracowała piekarnia - dodaje pani Iwona.

„Władysławowo - chwilowy brak prądu był. Nawałnica masakra jakaś. Na drodze Łabiszyn-Szubin drzewa na drodze i to niejedno i do tego niemałe” - to wpis, jaki pojawił się tuż po zdarzeniu na facebookowym profilu „Pomorskiej” od jednej z naszych Czytelniczek. I kolejny: „Na placu zabaw na Nowym Rynku wywaliło drzewo”.

Trąba powietrzna

Strażacy znów mieli pełne ręce roboty. Ci, którzy pracowali przy usuwaniu skutków wichury twierdzą, że przez gminę przewinęła się trąba powietrzna. Wskazuje na to sposób powalonych drzew. - Wichura szła od strony Brzozy, Nowego Dąbia, po Obórznię, Smerzyn okolice Jeżewa. Mieliśmy też zgłoszenia z Jeżewic, Ostatkowa - informuje Mirosław Wrzesiński, rzecznik PSP w Żninie.

Zgłoszenia dotyczyły powalonych drzew - wiele wyrwało razem z korzeniami - i połamanych konarów, które leżały na drogach. Najpoważniejsze, żeby zapewnić przejezdność dróg, strażacy usuwali od razu.

- Pierwsze zgłoszenia otrzymaliśmy o godz. 22.40. W sumie było ich piętnaście. Najwięcej w Łabiszynie i Obórzni - dodał rzecznik.

Rano strażacy interweniowali także w Ośrodku Wypoczynkowym w Smerzynie. Tu też powaliło kilka drzew.

Wichura nie oszczędziła słupów energetycznych, złamane, spadające konary uszkodziły linie energetyczne.

Na ulicach nie było ludzi

Wiatr złamał jeden z konarów lipy rosnącej przy kościele farnym w Łabiszynie. - Gdyby był nieco większy mógłby poważnie uszkodzić sam kościół. Na szczęście tak się nie stało. Ucierpiał tylko troszeczkę dach klatki prowadzącej do mieszkalnej części budynku - oznajmił z kolei Jacek Idzi Kaczmarek, burmistrz Łabiszyna.

Wiatr połamał nie tylko drzewa i powyrywał je z korzeniami. Niektóre słupy i linie energetyczne też nie wytrzymały nawałnicy. Ludzie przez kilka godzin
Szymon Cieślak Taki widok powitał wczoraj rano wszystkich pasażerów, którzy jadąc do pracy stawili się na łabiszyńskim PKS-ie lub przejeżdżali przez miasto w drodze do Bydgoszczy.

Wichura uszkodziła również drzewa przy łabiszyńskim PKS-ie oraz aleję lipową w Ostatkowie. - Nieciekawa sytuacja jest także w okolicach Ojrzanowa - dodał włodarz.

Jacek Idzi Kaczmarek sądzi, że szalejący grad i wiatr najbardziej dał się we znaki mieszkańcom zachodniej i północnej części gminy oraz samego Łabiszyna. - W obszarze Lubostronia ten opad i wiatr nie był aż tak silny - informuje.

- Na szczęście to wszystko wydarzyło się w nocy, kiedy na ulicach nie było ludzi i samochodów, wtedy mogłoby jeszcze dojść do jakiegoś większego nieszczęścia. Teraz, jak zwykle, najwięcej pracy mają strażacy. Jeśli chodzi o tą zabytkową lipę przy kościele farnym, będziemy musieli wystąpić do konserwatora przyrody, by dokonać poważnej korekty tego drzewa - dodał burmistrz.

***



Joanna Bejma [email protected]

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.