Paweł Kowal

Where is Poland?

Where is Poland?
Paweł Kowal

W anglojęzycznym internecie przedwczoraj setki milionów razy wyszukiwano jedno tylko hasło: „Gdzie jest Polska?”. Nie, nie dlatego, że miliony ludzi szykuje się na wycieczkę do naszego kraju. Nie ma powodu do radości u hotelarzy i właścicieli firm transportowych. Ludzie dowiedzieli się, że rakieta spadła po polskiej stronie granicy i zginęło dwóch naszych rodaków. Nie tylko nam towarzyszyło pytanie: czy wojna przeniosła się do Polski, czy rozlała się poza terytorium Ukrainy?

Z punktu widzenia istoty sprawy nie ma znaczenia trajektoria lotu rakiety i niczego nie zmienia w naszej ocenie sytuacji fakt, że była to prawdopodobnie rakieta z Ukrainy, której celem było uchronić obywateli Ukrainy od innej - rosyjskiej rakiety, która z kolei niosła śmierć Ukraińcom, a zły los chciał, że zginęli obywatele Polski.

Ważne jest, że rakiety wtargnęły na polskie terytorium i zginęło dwóch polskich obywateli, ważne jest, że tego rodzaju sytuacja miała miejsce prawdopodobnie pierwszy raz od końca II wojny światowej, ważne jest i kluczowe, że było to skutkiem rosyjskiego ataku na Ukrainę, w tym na strefę przygraniczną z Polską, a atak ten był skutkiem ruskiej wojny, która trwa już osiem lat.

Jasne jest, że sprawa była zbyt poważna, by rząd na zawołanie podał szczegóły, co się stało, i całkiem klarowne jest, że komunikowanie szczegółów tragedii musiało być uzgodnione z USA, bo to Stany ponoszą największą odpowiedzialność za realne działanie koalicji antyputinowskiej i podane dane muszą być pewne na sto procent.

Jednak ta sama powaga sprawy, która kazała czekać z komentarzami co do przyczyn wydarzeń pod Hrubieszowem, kazała też premierowi wyjść jak najszybciej i podać oficjalnie informacje o śmierci polskich obywateli, złożyć kondolencje, zapowiedzieć zadośćuczynienie dla rodzin albo inne wsparcie i dać jasny sygnał, kiedy się spodziewać następnych komunikatów. Ten rodzaj rozmowy z Polakami, który dałby poczucie pewności, jest najlepszy na tej wojnie, którą Putin toczy z Ukraińcami przy pomocy swych śmiercionośnych rakiet, a z nami przy pomocy insynuacji i niepewności zasianej w internecie.

W każdym razie z wydarzeń ostatniego tygodnia płynie jeden wniosek: ta wojna nas nie omija. Doświadczaliśmy jako Polska wielomilionowej fali uchodźców i zdaliśmy egzamin. Teraz, gdy Putin przegrywa i łapie się najgorszych metod walki, możemy być narażeni na incydenty i prowokacje przy granicy, na kłamstwa w sieci i straszenie bombą atomową. I ten egzamin też musimy zdać. To dopiero początek.

Paweł Kowal

Komentarze

3
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

zibi.sas

Rozumiem p.Kowal że wojna jednak jasne jest też żeby powiedzieć prawdę albo nic nie mówić i by to wystarczyło. A tak w ludziach znow odżywa świadomość fałszywości Ukrainy. Ja wiem a pan i wielu ludzi może też wie ze historia jest najlepszą nauczycielką.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.