W Toruniu nauczyciele bez pieniędzy za strajk. Dla wielu z nich majowe wynagrodzenia będą symboliczne.
Protestujący rozgoryczeni i z symbolicznymi pensjami. Cięcia wynagrodzeń dadzą im mocno po kieszeni.
Część z protestujących nauczycieli po cichu liczyła, że potrącenia będą wyliczane od podstawy pensji, a nie całości wynagrodzenia z dodatkami. To spora różnica. Wszelkich złudzeń w tej sprawie pozbawia pismo władz Torunia z ostatniej środy - podstawą wyliczeń jest pełne wynagrodzenie.
Ostro po kieszeni
Strajkujący przez pełne 14 dni muszą liczyć się z tym, że dostaną symboliczne pensje za maj. Ilu jest takich nauczycieli w Toruniu nie wiadomo, bo urząd miasta tego nie podaje.
Część z protestujących przewidując najczarniejszy scenariusz w trakcie strajku uciekała na L4, co pokazywały statystyki. W pierwszym dniu strajku chorowało 248 nauczycieli, w piątym dniu 441 osób.
- Takich uników w moim zespole nie było - zapewnia Iwona Cieślak, dyrektorka SP nr 10 przy ul. Bażyńskich. - Spośród 77 osób do dyspozycji podczas strajku miałam codziennie 5-7 osób, zdecydowana większość strajkowała pełne 14 dni - podkreśla.
Według wyliczeń dyrektor każdy dzień strajku dyplomowanego nauczyciela kosztował około 210 złotych brutto.
W tej szkole cięcia w pensjach mogą być więc bardzo bolesne.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.