W szpitalu przy ul. Batorego choremu nie wykonano nawet USG, a miał pęcherzyk żółciowy do wycięcia!
Cierpiącego pana Mariusza do szpitala przywiozło pogotowie. Po szybkim badaniu odesłano do domu. Dzień później w trybie pilnym go operowano.
- Tylko uporowi mojej żony zawdzięczam, że ta historia nie skończyła się dla mnie gorzej. To ona, po odesłaniu mnie przez szpital przy ul. Batorego do domu, nalegała na natychmiastowe wykonanie USG w prywatnym gabinecie. Tutaj lekarka złapała się za głowę: miałem kamień i ostre zapalenie pęcherzyka żółciowego, który nazajutrz „na cito” mi usunięto - mówi pan Mariusz.
Ostre bóle i karetka
W poniedziałek, 19 lutego, pana Mariusza karetka pogotowia zabrała do szpitala z pracy - z biura na starówce. Przez kilka godzin cierpiał na ostre bóle brzucha i wymiotował.
W dalszej części artukułu m.in. o tym czy lekarza spotkają konsekwencje za odmowę przyjęcia pacjenta do szpitala
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.