W obawie przed unijnymi sankcjami PiS chce szybko zakończyć konflikt o Trybunał [wideo]

Czytaj dalej
Fot. Michał Dyjuk
Jacek Deptuła

W obawie przed unijnymi sankcjami PiS chce szybko zakończyć konflikt o Trybunał [wideo]

Jacek Deptuła

Czy ewentualne sankcje wobec Polski za paraliż Trybunału Konstytucyjnego wymagają jednomyślności wszystkich państw Unii? I tak, i nie.

Jeszcze żadne unijne państwo, prócz Polski, nie zostało objęte kilkuetapową tzw. procedurą ochrony praworządności. Jej końcowym efektem mogą być sankcje nałożone na Polskę. Chodzi przede wszystkim o odblokowanie prac Trybunału Konstytucyjnego sparaliżowanego decyzjami Sejmu.

Już pół roku temu wpływowy szef dyplomacji Luksemburga Jean Asselborn groził, że gdyby nasz rząd nie skorygował decyzji, sankcje będą konieczne.

Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy, jeśli zważyć, że artykuł 7 traktatu z Lizbony mówi o jednomyślności 28 unijnych państw przy nakładaniu sankcji?

Jarosław Kaczyński i rząd PiS są pewni, że takiej jednomyślności nie będzie - Węgry od początku konfliktu deklarują solidarność z Polską.

Z drugiej strony już ponad pół roku trwa przeciąganie liny między rządem PiS i Komisją Europejską. Premier Beata Szydło nie ma wątpliwości, że konflikt wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego musi zostać rozwiązany wyłącznie w Polsce i Bruksela nie ma prawa dyktować Warszawie jakichkolwiek rozwiązań.

Tymczasem w jednym z ostatnich wydań „Rzeczpospolitej” ukazał się artykuł mówiący, że poszczególne zapisy artykułu 7 wcale nie obligują do jednomyślności w sprawie sankcji. Jednak wydaje się to wątpliwe - ustęp 2 artykułu 7 mówi, że „Rada Europejska, stanowiąc jednomyślnie (...) może stwierdzić poważne i stałe naruszenie przez Państwo Członkowskie” unijnego prawa. - Sądzę, że jednomyślność w sprawie sankcji będzie konieczna - wyjaśnia dr Paweł Nowicki z Katedry Prawa Europejskiego UMK. - Nie można „przeskoczyć” ustępu 2, wobec tego musi być zgoda wszystkich państw. Inna sprawa, że Komisja Europejska nigdy tak daleko w sprawie sankcji wobec jakiegoś kraju nie zaszła i obie strony nie mają żadnych doświadczeń.

Ale zupełnie czym innym jest, zdaniem dr. Nowickiego, postawa polskich władz: - Rząd staje się zakładnikiem Orbana i buduje swoje postępowanie na tym, że w Unii jedności w sprawie sankcji nie będzie. A przecież nie o to chodzi, taka postawa nie odnosi się do sedna konfliktu.


S. Karczewski o sporze wokół TK: - Opozycja zobaczyła światełko, a potem straciła wzrok.
TVN24

Co więcej, Polska wcale nie ma gwarancji, że rząd węgierski bezkrytycznie poprze nasze stanowisko: - Premier Orban jest wytrawnym dyplomatą i często inaczej prowadzi swoją politykę wewnętrzną i inaczej międzynarodową.

Dr Nowicki jest przekonany, że ze strony Komisji Europejskiej na pewno nie ma złej woli. Ale trudno ukrywać, że na scenie europejskiej Polska jest bardzo źle postrzegana.

Nie zraża to europosła PiS z regionu Kosmy Złotowskiego: - Nie będzie żadnych sankcji, nie wierzę w to. Wewnętrzne problemy musimy rozwiązywać w Polsce, bez ingerencji z zewnątrz.

Biorąc jednak pod uwagę fakt, że mechanizm ochrony praworządności został uruchomiony po raz pierwszy w historii Unii, możliwe są różne wybiegi prawne. Artykuł 7 traktatu daje - ale tylko teoretycznie -pewną możliwość stwierdzenia naruszenia praworządności bez jednomyślności. Do podjęcia takiej decyzji wymagane jest poparcie 22 państw. Natomiast gdyby doszło do - jak pisze „Rzeczpospolita” - otwartej wojny Komisji Europejskiej z polskim rządem, możliwe jest wprowadzenie sankcji, które wymagają zgody zaledwie 20 państw. Jak to może zadziałać w praktyce? Nie wiadomo, choć dr Nowicki przekonuje, że cierpliwość i życzliwość Brukseli wobec Polski jest ogromna.

Na razie wiadomo tyle, że PiS nieoczekiwanie złożyło wniosek do marszałka Sejmu, by już w tym tygodniu posłowie zajęli się projektem PiS ustawy o Trybunale Konstytucyjnym.

Jacek Deptuła

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.