Fot. Mirosław Malinowski
Mirosław Malinowski
Jak człowiek wróci do Łodzi po urlopie, to zaczyna doceniać to, co w mieście ma. A właściwie chodzi o to, że tak mu już nie przeszkadza to, czego w mieście brakuje.
Bo przecież nierówne chodniki i zapchane studzienki kanalizacyjne na ulicach są i w Krakowie, i w Gdańsku i Zakopanem. A i w kurortach na trawnikach i chodnikach nie brakuje – niczym w Łodzi – potłuczonych butelek i psich kup.
Żebracy są także wszechobecni, a znalezienie miejsca parkingowego w centrum, tak samo jak w Łodzi graniczy z cudem.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się