Katarzyna Kachel

W Gorczańskiej Chacie pełno jest miłości

Brakuje tu cywilizacji i gastronomii, ale nie dobrej energii Fot. gorczańskachata/facebook Brakuje tu cywilizacji i gastronomii, ale nie dobrej energii
Katarzyna Kachel

Słabo tu z zasięgiem, więc albo człowiek musi gdzieś wychodzić na pobliskie górki, albo gimnastykować się, to kucając, a to wyciągając ręce w kierunku słońca, by złapać jakieś dwie kreski i kontakt z cywilizacją. Do tego brakuje gastronomii, prąd czasami wysiada, a do pieca trzeba co rusz dokładać kolejne kawałki drewna.

Nie znajdziecie tu żadnych urządzeń odtwarzających muzykę, najwyżej jakichś zagubionych brodaczy grających na gitarze, smyczkach czy ukulele. Niektórych pewnie to zniechęci, mnie nie odstrasza, wręcz przeciwnie; mogłabym płacić za pobyt podwójną cenę. Bo w Gorczańskiej Chacie, drewnianej chałupinie, położonej wśród drzew, zapewniam sobie jedyne w swoim rodzaju SPA i czas, by posprzątać w głowie.

Niewiele jest już takich miejsc, które tak konsekwentnie omija cywilizacja. Gdzie nie masz szans być na bieżąco ani z polityką, ani z kolegami z Facebooka. Miejsc, w których przy piecu i ogniu pośpiewasz smętne albo skoczne kawałki, usłyszysz historie o wilkach i porozmawiasz o życiu. A będzie to rozmowa szczera i nieprzerywana reklamami telewizyjnych programów. No i niewiele jest takich miejsc, do których droga wiedzie tak prosto i tak malowniczo jak ta; przez centrum Ochotnicy Górnej, polanę Przysłop Dolny, gdzie łączy się z zielonym szlakiem grzbietowym, biegnącym głównym grzbietem Gorców, łączącym Turbacz i Gorc.

Jest i historia. A nawet cały kawał historii, na którą składa się pamięć wielu ognisk, koncertów i wielkich namiętności, które tu miały swój początek. Kiedyś Gorczańską zwano Hawiarską Kolibą, a studenci i turyści, którzy do niej zaglądali, a potem wracali, szybko sprawili, że stała się miejscem kultowym. Ma nawet swoją piosenkę. Słowa i muzykę napisał Wiesław Witek, a kolejne roczniki młodych, zmęczonych sesją i wykładami, śpiewały głośno i ochoczo: Zasiadła już brać rozśpiewana dokoła złotego ogniska/Wiatr niesie melodię z Hawiarskiej Koliby/ Nad pola, nad lasy, nad urwiska.

Niewiele jest miejsc, które konsekwentnie omija cywilizacja. Gdzie nie masz szans być na bieżąco z polityką i kumplami z Facebooka

No może z tymi urwiskami pan Wiesław przesadził, bo kolibę wybudowano na wysokości 835 m n.p.m., niedaleko doliny potoku Jamne, w Ochotnicy Górnej, wśród łagodnych pagórków i równie przyjaznych wzniesień. - Pod koniec lat osiemdziesiątych poprzedniego wieku została zakupiona przez Oddział Akademicki PTTK w Krakowie oraz krakowską Akademię Górniczo-Hutniczą. Wtedy też zaczęło działać tam schronisko studenckie, zwane Hawiarską Kolibą. Przez te wszystkie lata tysiące butów przewaliło się przez chatkową sień - opowiada opiekun chatki Radosław Szmyd. - Wielu ich właścicieli wraca, zasiada w kuchni przy kubku gorącej herbaty, by wspólnie powspominać historie sprzed lat.

A może wcale nie wspominają, tylko czują się tak, jakby czas wykonał właśnie jakąś absolutnie niebywałą woltę, pozwalając im znów pobyć w trybie przeszłym? Bo w Gorczańskiej tak właśnie jest, tak właśnie bywa. Czy to urok miejsca, czy może okolicznych szczytów, czy pięknych miłości, które zaczynały się gdzieś tu przy ognisku, a potem kończyły ślubami i kolejnymi chrzcinami.

Dziś Gorczańska Chata przynależy do Oddziału Akademickiego PTTK w Krakowie. Jej zarządcą jest Stowarzyszenie Turystyczno-Krajoznawcze GUG, a opiekę sprawują ludzie, którzy zostawiają tu kawał serca. I dbają, by schronisko otwarte było i zimą, i latem, w noce najkrótsze i te najdłuższe, w śniegu do pasa i kiedy wszystko kwitnie i można pić poranną kawę z widokiem na Lubań. - Nie chcemy zatracać tego ducha - zapewnia Radek. I wie, co mówi, bo chałupa w sercu Gorców jest jego drugim, jak nie pierwszym domem. Zaczęło się jakieś 15 lat temu, kiedy postanowił wybrać się na szybki długi weekend majowy do Hawiarskiej Koliby. Wszystko poszło prawie zgodnie z planem, bo zostali do dziś. Mówi: - Przybyło lat, wspomnień, doświadczeń, ilości sukcesów i porażek, ale mimo to Chata pozostała jakby jednym z najbardziej stabilnych „elementów krajobrazu” w moim życiu. Widziałem, jak rodzą się tu przyjaźnie i miłości. Poznałem ludzi, którzy do tej pory pozostają nie tylko w moich wspomnieniach, ale też są na co dzień dookoła mnie.

Dziś chce rozwinąć „Gorczańską”. Wyremontować stojącą na przedwojennych fundamentach stodołę, powoli „chylącą się ku upadkowi”. Ale nie będzie to tylko zwykły remont. - Chcielibyśmy zaadaptować tę powierzchnię na miejsce spotkań, w którym będą mogli zmieścić się wszyscy chatkowi goście - opowiada. - Już od jakiegoś czasu organizujemy coraz więcej slajdowisk i spotkań z ciekawymi ludźmi, no i oczywiście nasze „ukochane dziecko”, czyli Gorczańskie Spotkanie Muzyczne. Coraz więcej z Was chce dzielić z nami ten niesamowity klimat, ale często jest tak, że pojemność kuchni trochę to utrudnia. Podobnie jest nie tylko w czasie wydarzeń, ale też na co dzień, gdy duża grupa chce chociażby wspólnie razem zjeść lub posiedzieć, porozmawiać, pograć na instrumentach wszelakich.

Możemy wspólnie ocalić to miejsce. Zbiórka: pomagam.pl/gorczanskachata

Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.