Turyści to żyła złota. Ale trudno spełnić ich oczekiwania

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Chajewski
Monika Jankowska

Turyści to żyła złota. Ale trudno spełnić ich oczekiwania

Monika Jankowska

Płatnym wstępem na molo, rybami, które już dawno nie są świeże i... zimną wodą w morzu - tak witamy naszych turystów. Mimo wszystko większość chwali sobie wakacje na Pomorzu

Korki, ścisk w komunikacji miejskiej, rwetes i hałas - nie da się ukryć, że przyjazd turystów ma swoje słabe strony. Tylko nikt o tym głośno nie mówi, bo dla wielu turyści to istna żyła złota.

Macie ochotę na chińszczyznę? Wystarczy odwiedzić... Hel. Niestety, nie mówimy tutaj o kuchni chińskiej (choć jej amatorzy pewnie na Helu znajdą jakiś lokal serwujący chińskie dania), ale o straganach pełnych tanich "pamiątek". Dużo ich, kolorowe, ale naszym turystom niespecjalnie się podobają... W sumie trudno się dziwić. - Brakuje lokalnego rzemiosła - mówią zgodnie turyści wypoczywający w Helu. - Pistolet na plastikowe kulki to chyba nie jest odpowiednia pamiątka znad morza.

Czym jeszcze potrafi przywitać Pomorze przyjeżdżające? "Świeżym" dorszem prosto z zamrażarki, płatnym wstępem na molo w Sopocie i... zimną wodą w Bałtyku. Ale turyści potrafią także pochwalić. - Urlop zaliczam do bardzo udanych - mówi pan Andrzej, który wypoczywał w Kątach Rybackich. - Załapaliśmy się na fajne imprezy plenerowe. Trochę pozwiedzaliśmy.

Coraz więcej urlopowiczów wychwala pod niebiosa wakacje nad Bałtykiem za pozaplażowe atrakcje. - Do Władysławowa przyjeżdżamy z ekipą głównie dla koncertów - mówi Radosław Mroziński z Poznania. - W tym roku wakacyjny line-up znów dał radę. Zaliczyliśmy już Lady Pank, Dawida Podsiadło, Margaret...

Do Władysławowa przyjeżdżamy z ekipą głównie dla koncertów

Z badań ARC Rynek i Opinia wynika, że na wakacjach najczęściej ludzie skarżą się na zakwaterowanie (daleko do morza, winda nie działa, a budynek ostatni remont przeszedł jeszcze za Gierka) i jedzenie (zepsute, monotonne albo po prostu niesmaczne czy podawane na brudnych talerzach). Chociaż ci, których pytaliśmy o zdanie, mówili o wakacjach na Pomorzu w samych superlatywach (no, prawie...).

- Co mi się podoba w Gdańsku? Wszystko, absolutnie wszystko! - mówi z wielkim uśmiechem Ludmiła, która przyjechała do Trójmiasta z Ukrainy. - Wcześniej byli tu moi przyjaciele, to oni powiedzieli, żeby zamiast wczasów do ciepłych krajów wybrać się do Polski. I opłaciło się! Mówimy podobnymi językami, z grubsza rozumiem to, co się do mnie mówi. Hotel jest w porządku, jedzenie dobre.

Ida Małolepsza i Julia Dworakowska w piątek rano maszerowały z plecakami po Sopocie. - Nie jesteśmy aż z tak daleka, bo z Gniewa - mówią dziewczyny. - Przyjechałyśmy specjalnie na wystawę Kossaków, potem wybieramy się jeszcze do Gdańska na wystawę w ASP. Lubimy Sopot latem, ten cały gwar. Sopot jest zresztą bardzo ładny, a tłumy turystów jeszcze dodają mu charakteru. To prawdziwy kurort.

Sopot jest bardzo ładny, a tłumy turystów jeszcze dodają mu charakteru. To prawdziwy kurort

A jak jest w innych nadmorskich miejscowościach? - Od wielu lat wybieramy wypoczynek na Mierzei Wiślanej - mówi pani Karolina, która wraz z rodziną wpadła na tydzień do Stegny. - Co najbardziej nam się tu podoba? Morze, piaszczyste plaże, piękne lasy i bardzo życzliwi mieszkańcy. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy spędzać urlop gdzieś indziej. Zaprzyjaźniliśmy się z właścicielami pensjonatu, który co roku odwiedzamy, wiemy też, gdzie zjemy najlepszą rybkę. A przy tym widać ciągłe zmiany. Widać, jak w ciągu kilku lat wszystkie te nadmorskie miejscowości się zmieniły. W tym roku zrobiło się nieco mniej kameralnie, wyraźnie widać, że przyjechało więcej turystów. Ale i tak w przyszłym roku wybierzemy wypoczynek na mierzei - dodaje.

- Mnie zachwyciły osiołki bliźniaki w Jantarze - mówi 6-letnia Lena, córka pani Karoliny. - Są słodziutkie. Chciałabym je wyściskać. W zoo było też dużo innych zwierząt. Na wakacjach było bardzo fajnie. Szkoda tylko, że woda w morzu była taka zimna. Nie mogłam się kąpać.

- Molo. To jest to, co podoba mi się najbardziej. Tylko czemu jest płatne całą dobę? Można pobierać dodatkowe opłaty przy wjeździe do miasta, w hotelach, restauracjach, ale wstęp na molo powinien być darmowy dla wszystkich turystów. Powinien być też pięknie odsłonięty, bo stoją tam bardzo brzydkie barierki. Taki widok pozostawia wiele do życzenia - mówi Renata Bartosz z Zielonej Góry, która jeszcze z dwiema paniami ze swojej rodziny przyjechała do Sopotu. - Ogólnie daję ocenę 9 na 10. Duży plus za ofertę gastronomiczną i kulturalną. I za Krzywy Domek. Tylko ten wstęp na molo naprawdę mógłby być za darmo.

Molo. To jest to, co podoba mi się najbardziej. Tylko czemu jest płatne całą dobę?

Gdzie najłatwiej podsłuchać narzekania przyjezdnych? Tam, gdzie jest duży gwar i ścisk. - Turyści są różni. Większość uśmiechnięta, wesoła, ale zdarzają się też maruderzy. A to cena za wysoka, a to coś im się nie podoba, sami nie wiedzą, co - mówi Daniela, która na jarmarku sprzedaje różne drobiazgi.

Odkryliśmy za to, co nie podoba się turystom w powiecie puckim. Odpowiedź: jedzenie. Niektórzy właściciele sezonowych budek gastronomicznych jawnie śmieją się w twarz klientom, podając np. „świeżego” bałtyckiego dorsza - czyli od czerwca mrożonego w chłodniach. Baczniejszą uwagę należy zwrócić na wędzonki. Często zdarza się, że drewniany piec ze smacznie wyglądającymi złotymi flądrami to tylko reklama. W rzeczywistości surowiec już uwędzony kupowany jest kilka dni wcześniej i „dla oka” wieszany na wędzarniczych hakach.

- Już wiem, że za wysoką ceną ryby stoi jej smak - mówi pan Kazimierz z Wałbrzycha. - Nie ma co oszczędzać. Tutejsze restauracje za 20 złotych proponują dania, które w ogóle nie mają smaku.

Autor: Monika Jankowska
współpr. Kamila Ziętek, krzysztof Hoffmann, Piotr Niemkiewicz

Monika Jankowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.