Trzeźwi z wyboru: jest ich mało i na okrągło muszą się tłumaczyć
„Człowiek nie wielbłąd, pić musi” głosi słynne polskie powiedzenie. 450 litrów piwa i około 35 litrów wódki - tyle alkoholu schodzi w czasie weekendu w jednym z lubelskich klubów. Są jednak i tacy, którzy najlepiej się bawią przy kubku herbaty.
Nie napijesz się? Chory jesteś? Czy z AA? - słyszą najczęściej. Ale powód jest zupełnie inny. Nie piją, bo nie chcą i nie lubią. Ta historia zazwyczaj zaczyna się tak: „Jestem anonimowym alkoholikiem i nie piję od….” Tym razem ta opowieść brzmi zupełnie inaczej:
- Mam na imię Tomek. Nie piję, bo wolę swój czas i energię poświęcić na działania, które przynoszą wymierne i pozytywne skutki.
- Nazywam się Henryk. 8 lat temu postanowiłem, że nie będę pił, choć nigdy nie miałem z tym problemów. Był to wynik wielu doświadczeń.
- Nazywam się Maciek, wiele lat temu zrezygnowałem z picia alkoholu. Wpływ na to miała subkultura straight edge, skupiająca ludzi, którzy rezygnują z alkoholu, fajek i przygodnego seksu.
Po alkoholu robi się coś, czego się potem żałuje. Tylko dlatego rzucili picie? Więcej dowiesz się z artykułu
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.