Tropikalny raj: szczere uśmiechy i słodkie mango. Kartka z Filipin

Czytaj dalej
Fot. Katarzyna Ponikowska
Katarzyna Ponikowska

Tropikalny raj: szczere uśmiechy i słodkie mango. Kartka z Filipin

Katarzyna Ponikowska

Tak szczerych uśmiechów, nawet na wyspie objętej wciąż stanem wojennym, tak słodkiego mango i tak przepięknego podwodnego świata jak na Filipinach, nie ma chyba nigdzie na świecie - pisze zafascynowana tym krajem Katarzyna Ponikowska

* * *

Czy ciężko się tu żyje?… - zastanawia się Sherwin, Filipińczyk mieszkający w Illigan na wyspie Mindanao. Chwilę myśli, popijając lokalne piwo. - Łatwo nie jest. Nie ma pracy, mamy kiepskie zarobki, ale jest ciepło, wszyscy są uśmiechnięci. Nie narzekamy, jest nam tu dobrze - odpowiada po chwili.

Pracował jako urzędnik. Zarabiał 9 tys. filipińskich peso. To nieco ponad 600 złotych. Po tym jak w 2016 roku Rodrigo Duterte został prezydentem Filipin, Sherwin stracił pracę. Nadeszła filipińska „dobra zmiana” i przetasowania na stanowiskach urzędniczych. Teraz jest wokalistą w hardrockowej kapeli. Żyje z dnia na dzień. Ma za mało pieniędzy, żeby nawet jechać na Palawan, sąsiednią wyspę, która słynie z przepięknych raf koralowych i bajkowych plaż (lot można kupić za 100 zł). - Marzę o tym, żeby tam kiedyś polecieć, ale u nas też jest pięknie - zapewnia Sherwin. Bo Filipińczycy to urodzeni optymiści, którzy w każdej, nawet ciężkiej sytuacji znajdą pozytywne strony.

* * *

Wyspa Mindanao nie jest popularnym punktem na trasach turystów, mimo że jest drugą pod względem wielkości wyspą Filipin. Są tu przepiękne plaże, ukryte w lasach wodospady, rezerwat największych na świecie mięczaków, ale turystów odstraszają ciągnące się od lat konflikty. Większość mieszkańców Filipin to katolicy, tymczasem zachodnia i południowa część wyspy Mindanao to praktycznie sami muzułmanie.

Archipelag Sulu od lat 60. jest obszarem działania Islamskiego Frontu Wyzwolenia Moro. W maju 2017 r., po tym jak siły rządowe próbowały aresztować jednego z szefów sojuszu dżihadystycznych ugrupowań, setki uzbrojonych terrorystów walczących z chrześcijanami wpadło do miasteczka Marawi, leżącego 40 km od Iligan. Była próba przejęcia kontroli nad miastem i przekształcenia go w kalifat. Zacięte walki trwały w Marawi pięć miesięcy. Rząd zrównał miejscowość z ziemią. Zginęło ponad tysiąc osób, nie tylko islamistów, ale też wojskowych i cywilów.

Czytaj więcej, a dowiesz się o wyprawie naszej dziennikarki na Filipiny i poznasz bliżej ten wyjątkowy kraj!

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Katarzyna Ponikowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.