Trend jest dobry, w rankingu szczęścia Polska idzie w górę
Chcę ludzi, którzy zarobili fortunę! - powiedział podobno prezydent Trump, gdy wygrał wybory i przystępował do tworzenia swojego gabinetu, czyli rządu Stanów Zjednoczonych. Jak powiedział, tak zrobił i w efekcie Ameryka ma obecnie najbogatszy rząd w historii. Według opinii portalu Politico, prywatne bogactwa zgromadzone przez amerykańskich ministrów warte są ponad 2 mld dolarów i to nie licząc oszczędności samego prezydenta Trumpa, który przecież też jest milionerem.
Taki rząd wyżywi się bez wątpienia, a może nawet jego członkowie - w przeciwieństwie do ministrów z naszego rządu - nie aspirują do jakichkolwiek nagród za wydajną pracę? Choć raczej nie, to chyba przypuszczenie zbyt daleko idące, bo przecież żaden milioner nie zostałby milionerem, gdyby lekką ręką rezygnował z możliwego zysku.
Choć sytuacja w Polsce zmienia się, cały czas jeszcze lepiej u nas nie afiszować się z bogactwem. Nawet premier Mateusz Morawiecki, były bankier, o którym przecież wiadomo, że jest bardzo bogaty, przygotowując się do objęcia funkcji w rządzie niejako „dla przyzwoitości” zawarł z żoną umowę o rozdzielności majątkowej. Nie wiem oczywiście do czego było mu to potrzebne, ale najwidoczniej oświadczenie majątkowe lepiej wygląda, gdy można w nim napisać, że się ma mniej niż się ma. Po co ludzi drażnić swoją majętnością? I tak są wystarczająco rozdrażnieni różnymi innymi sprawami.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.