Toruński prawnik został oskarżony o poplecznictwo. Zdaniem prokuratury „zaprzyjaźnił się” z gangsterami
33-letni adwokat z Torunia utrudniał postępowanie karne wobec gangu „Lewatywy” - dowodzi prokuratura. Miał omijać cenzurę i wynosić listy z aresztu
- Mężczyznę tego oskarżyliśmy o poplecznictwo, czyli czyn opisany w art. 239 par. 1 Kodeksu karnego. Zarzucamy mu utrudnianie śledztwa prowadzonego przez nas wobec członków zorganizowanej grupy przestępczej Henryka L. „Lewatywy” i udzielanie jednemu z podejrzanych pomocy w uniknięciu odpowiedzialności karnej - mówi prok. Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Wynosił listy z aresztu?
Adwokat ma 33 lata, bardzo znane nazwisko, dorobek naukowy oraz członka rodziny we władzach Okręgowej Rady Adwokackiej w Toruniu.
Według bydgoskiej prokuratury wielokrotnie wykorzystał zgody na widzenia z osadzonymi w areszcie członkami gangu Henryka L. „Lewatywy” i przekazywal im korespondencję dotyczącą śledztwa. Omijał cenzurę, której podlegają wszelkie listy i przesyłki osób osadzonych.
- Te aresztowane tymczasowo były między innymi po to, aby nie mataczyły. Tymczasem oskarżony torunianin wynosił np. listy, w których znajdowały polecenia dla osób pozostających na wolności, związane ze sprawą - tłumaczy prokurator Agnieszka Adamska-Okońska.
Korespondencję adwokat miał wynosić m.in. z aresztu śledczego w Chełmnie. A wszystko działo się kilka lat temu, gdy oskarżony miał 26 lat i był jeszcze adwokackim aplikantem. Osadzonych odwiedzał na mocy tzw. substytucji.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.