Wygranie w pierwszej instancji sporu z pierwszym wykonawcą stadionu było wielkim sukcesem magistrackich prawników. Na swój sposób bowiem miało w sobie coś z pojedynku Dawida z Goliatem. W końcu Eiffage to firma, która ma możliwość sięgnięcia po najlepszych prawników na arenie międzynarodowej. Na dodatek przed rozpoczęciem procesu odpaliła petardę w postaci ekspertyzy, w której kwestionowano obliczenie konstrukcyjne. A ich korekta miała być przyczyną opóźnień w budowie stadionu. Sąd stanął jednak po stronie prawników miasta.
Jeszcze większym ich sukcesem był proces w drugiej instancji. Sąd przyznał w sumie miastu prawie 123 miliony zł. To było znacznie więcej niż pierwotne żądanie. Wystarczyło tylko wyegzekwować pieniądze od Francuzów. To nic nadzwyczajnego, bo gdy zwykły obywatel przegrywa w sądzie sprawę, to zwycięzca występuje o tytuł wykonawczy, idzie do komornika, a ten ściąga dług. Wchodzi na wszystko co się da. I nie ma zmiłowania.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.