To wielkie nieszczęście, że przygoda z żużlem w Rzeszowie zakończyła się tak po frajersku - mówi Marek Cieślak

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Łokaj
Marek Bluj, Michał Czajka

To wielkie nieszczęście, że przygoda z żużlem w Rzeszowie zakończyła się tak po frajersku - mówi Marek Cieślak

Marek Bluj, Michał Czajka

Marek Cieślak pracował w Rzeszowie przez dwa lata (1998-1999). Jak mówi, pierwszy rok był lepszy od drugiego, ale generalnie miło wspomina ten okres i ma z tego miasta wielu znajomych.

Jak podsumuje pan mecz Polski z Resztą Świata w wielkanocny poniedziałek w Rzeszowie?
Cieszę się, że tak dużo ludzi dzisiaj przyszło. Trochę na pewno brakowało dzisiaj ścigania. Niestety przytrafiła się ta awaria maszyny startowej, ale cóż - złośliwość rzeczy martwych.

Ktoś zasłużył dzisiaj na wyróżnienie w polskiej ekipie?
Myślę, że raczej nie. Wszyscy pojechali w miarę równo. Fajnie, że Wiktor Lampart też zaliczył dobre zawody.

W dalszej części wywiadu przeczytasz m.in.:

  • "To jest duży splendor znaleźć się w gronie tak świetnych zawodników"
  • "Myślę, że to jest krótki czas bez żużla i wkrótce ta dyscyplina wróci do Rzeszowa"

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Marek Bluj, Michał Czajka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.