Tarnów. Ktoś już dwa razy podłożył ogień w hotelu pełnym lokatorów. Ludzie żyją w strachu
Tajemnicze pożary, do których doszło w odstępie dwóch dni w „hotelu pielęgniarek” przy szpitalu świetego Łukasza, wprowadziły niepokój w życie lokatorów czterokondygnacyjnego budynku. Wiele wskazuje na to, że były to podpalenia. Sprawcy do tej pory nie udało się ustalić i nie wiadomo czy znów nie zaatakuje.
Pan Jacek (imię, na prośbę naszego rozmówcy zostało zmienione, przyp. red.) kończył właśnie kąpać dzieci, kiedy przez okno zobaczył strażackie wozy na sygnale. Gdy otworzył drzwi na korytarz, zobaczył kłęby czarnego dymu i wyłaniających się z nich strażaków w strojach bojowych. - Nieco wcześniej czuliśmy, że coś śmierdzi. Dzieci zaczęły kaszleć, ale myślałem, że to przez chorobę, a nie z powodu pożaru - opowiada.
Mężczyzna ubrał ciepło dzieciaki i zgodnie z zaleceniami strażaków otworzył okna w mieszkaniu. Wszyscy wyszli też na balkon, żeby tam przeczekać oddymianie budynku. - Najmłodsze to mi się przez to wietrzenie mocno się rozchorowało - przyznaje.
Czytaj więcej:
- Kiedy i gdzie doszło do drugiego pożaru?
- Kto bada sprawę pozarów i jakie są postepy?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.