Janina Waszczuk

Takie akcje świadczą, że nie jesteśmy do końca bez serca [rozmowa]

Internauci nie zawiedli! W jeden dzień udało się zebrać 60 tys. zł potrzebnych na leczenie Kingi Szwedy. A nawet dużo więcej... Fot. zrzut ekranu/zrzutka.pl Internauci nie zawiedli! W jeden dzień udało się zebrać 60 tys. zł potrzebnych na leczenie Kingi Szwedy. A nawet dużo więcej...
Janina Waszczuk

Rozmowa z dr. Piotrem Domerackim z Zakładu Etyki Instytutu Filozofii na UMK w Toruniu.

- Na czym polega fenomen internetu, że zebrano dla tucholskiej policjantki tak pokaźną kwotę w tak krótkim czasie?
- Nie znam ani danych osób, które wpłacały na to konto, ani nie wiem, w jakim są wieku, ale mogę powiedzieć, że - mimo iż zewsząd padają słowa o znieczulicy i podkreśla się, że mamy mnóstwo wad narodowych - to ta akcja świadczy, że Polacy potrafią zewrzeć szyki, pomagać i wspierać się wzajemnie. Tragedie skupiają uwagę, rozczulają, a argumenty trafiają do serc i portfeli. Można tu upatrywać sukcesu w tym, że internauci wczuli się w położenie tej młodej osoby. Działa na nas coś takiego, że myślimy, dziś ktoś potrzebuje pomocy, a jutro może ja będę w takiej sytuacji. Jest takie oczekiwanie, że dziś pomagam, ale jak ja będę w potrzebie, to mam nadzieję, że też ją otrzymam i znajdą się ludzie o wielkim sercu. W Polsce mamy wypracowaną ścieżkę charytatywnej pomocy. Piękna akcja, która z roku na rok się rozrasta, to Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Jest od lat i wciąż bije rekordy. Akcja z policjantką świadczy, że nie do końca jest znieczulica w społeczeństwie i ma ono odpowiednie odruchy.

- A jeśli tych akcji będzie za dużo? Komu wówczas pomagać? Ludzie mogą się zniechęcić...
- Obawy są słuszne. Na tym polega cały sekret, żeby zachować umiar. Tak jak można przesadzić na polu ekonomicznym, biznesowym, tak samo można się zagalopować na polu charytatywnym. Wszystko polega na zdrowym rozsądku. Akcje pomocowe związane są z ryzykiem. Można się wystawić na pośmiewisko, na wytykanie palcami, ale ta akcja świadczy o tym, że społeczeństwo potrafi być zrównoważone i jest stabilizacja na rynku.

- Czy zadziałał tu czynnik, że osoba jest znana i lubiana?
- Akcja się powiodła pewnie też dlatego, że była to pomoc konkretnej osobie z krwi kości, a nie na anonimowe konto. Ludzie lubią wiedzieć, dla kogo, gdzie i w jaki sposób trafiają pieniądze, które wpłacają. Gdy jest podane konto ogólne, już nie ma takiego entuzjazmu. Tu też mógł zadziałać czynnik lokalny. Tuchola jest małym społeczeństwem, wszyscy się znają i nie ma anonimowości, jak jest to w przypadku dużych aglomeracji. Każda akcja jest indywidualna, ale ważna jest bliskość i cenne są więzi regionalne. Ludzie są przywiązani do małych ojczyzn, tu się przełożyło to na hojność.

Janina Waszczuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.